top of page

'' Szlakiem Rdzennych Mazurów na ziemiach Działdowszczyzny ''

Zdjęcie autora: gecio2016gecio2016

Zaktualizowano: 31 mar 2019







Hatamoto-Atami ' Szlakiem Rdzennych Mazurów ' Zespół śpiewaczy " Echo" ze Skurpia powstał w lipcu 2011 r. Pomysłodawczyniami założenia grupy były panie Maria Margalska i Teresa Smyczyńska. Głównym celem zespołu jest rozpowszechnianie pięknych tradycji ludowych ziemi mazurskiej zawartych w pieśniach i obrzędach. Grupa obecnie liczy 11 osób i działa jako sekcja artystyczna Gminnego Ośrodka Kultury w Płośnicy. Opiekę muzyczną i artystyczną nad zespołem sprawuje Pan Piotr Komoszyński '

Hatamoto-Atami ' Z albumu Szlakiem Rdzennych Mzurów ' Dohnowie w Prusach - Parkwice właścicielem był potężny ród von Dohna usiłujący wszelkimi sposobami wejść w łaski aktualnych władców. Tak było również za czasów Adolfa H. i jego kumpli, kiedy z królewskim przepychem przyjęto tu Hermanna Göringa. Nie obyło się oczywiście bez polowania. Wprawdzie gruby Herry ustrzelił tylko dwa rogacze, ale rozpierająca go z tego powodu duma spowodowała gwałtowne i niekontrolowane zwiększenie objętości przyszłego marszałka III Rzeszy. Zbliżająca się nieuchronnie katastrofa wywołana równie gwałtowną i równie niekontrolowaną utratą wystrzelonych niczym z procy guzików została w ostatniej chwili zażegnana bohaterską postawą szelek.Majątek Prakwice (Proklewitz) w roku 1736 kupił Albrecht zu Dohna-Schlobitten. Dwór w powstał tu już wcześniej, około roku 1700. Od roku 1884 odwiedzał tę rezydencję książę, a później cesarz, Wilhelm II. Budynek dworu był jednopiętrowy. W połowie 1930 roku doprowadzono do pałacu elektryczność. Dwór jeszcze w latach 50-tych XX wieku służył jako świetlica. Obecnie niewiele z niego pozostało. Do Prakwic cesarz przyjeżdżał pociągiem z Malborka albo powozem ze Słobit. Dla cesarza wybudowano przystanek kolejowy w formie niewielkiego pawilonu. Po roku 1918 pawilon został przeniesiony i pełnił funkcję dworca w Budwitach. Stoi tam do dziś, mimo, że linia kolejowa Malbork - Małdyty została zlikwidowana. Od roku 1884 do 1906 Wilhelm II bywał u księcia Ryszarda zu Dohna - Schlobitten kilka dni w roku. W miejscach, gdzie z cesarskiej ręki padł szczególnie ciekawy okaz, ustawiano głazy-obeliski, na których wykuwano napis: „Jego Majestat Cesarz i Król położył w tym miejscu - data strzału - kapitalnego kozła.”. Takich kamieni odnaleziono w Prakwicach do dziś 22, ile ich było przed rokiem 1945 dokładnie nie wiadomo.Data na najstarszym głazie, 15 maj 1887 rok, świadczy o tym, że Wilhelm polował tu jeszcze jako książę, następca tronu. Następne głazy to już polowania cesarskie. Jak wyglądał rozkład dnia w Prakwicach w czasie pobytu Jego Wysokości? Cesarz wstawał rano, około godzin 3. Jadł śniadanie, a potem jechał do lasu w otoczeniu innych myśliwych. Polował do godziny 8-9. Przed obiadem spał kilka godzin. Posiłek podawano o godzinie 16. Cesarz miał zawsze przy sobie osobisty widelec, zastępujący również nóż - przy jedzeniu posługiwał się tylko prawą ręką. Po obiedzie udawał się znowu na polowanie, które trwało do wieczora. Po skromnej kolacji około dwóch godzin prowadził rozmowę w towarzystwie lub czytał. Kładł się spać około godziny 22:30. Podczas jednego z pobytów w Prakwicach cesarz przeziębił się i jego osobisty lekarz, dr Ilberg namawiał go do rezygnacji z polowania. Wilhelm odpowiedział, że „tylko padający deszcz może mi przeszkodzić w łowach”. Dr Ilberg postanowił użyć fortelu i od godziny 2 w nocy służba polewała wodą z konewki okna sypialni cesarskiej. Jego Wysokość obudził się i stwierdziwszy, że pada, położył się dalej spać. Jednak przy śniadaniu zorientował się, że coś było nie tak i zwrócił się do dr Ilberga „Panie doktorze na przyszłość nie życzę sobie robienia takiej pogody”. Ostatni raz Wilhelm II przybył do Prakwic w roku 1910 w czasie manewrów cesarskich. Do zdjęć pozował w stroju myśliwskim. Ryszard zu Dohna-Schlobitten zmarł w roku 1918. Słobity wraz z Prakwicami odziedziczył książę Aleksander zu Dohna-Schlobitten (ur. 11 grudnia 1899 roku). Książę Aleksander zmarł 29 października 1997 roku.

Hatamoto-Atami ' Częstochowa 2016 „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!” - tak mówi dziś w Ewangelii do nas Chrystus, odpowiadając na troski codzienności naszych serc. To mocne zapewnienie samego Boga. Niech wielcy synowie naszej ziemi wypraszają nam w tych chwilach naszej modlitwy łaskę wytrwania w wierze i patriotyzmie, który uczy nas kochać ojczyznę jako najważniejsze dobro na tym świecie '

 

Hatamoto Atami 🇵🇱️ Zuzanna Cybulska 🇵🇱️ 2018 ' Szlakiem Rdzennych Mazurów ' Z dedykacją dla mojej rodziny z Wąpierska i wszystkich Mazurów okolic ' Grądy i Tarczyny jeziora są mi bradzo bliskie ! To historia ludzi i ich pasji 👍 Zapraszam do obejrzenia filmiku, bo mało ludzi wie że bojery były i są czymś wyjątkowym,w dzisiejszych czasach na tych jeziorach zapomniane ' HA

Hatamoto Atami 🇵🇱️ 2018 ' Horst Burski - Był jednym z tych, o których mówiono w powiecie: ostatni Mazur 'Jego przodkowie mieszkali na Działdowszczyźnie od wieków ' Również jego życie było długie i pełne zdarzeń ' Chorował tylko na krótko przed śmiercią, kiedy na parę tygodni trafił do szpitala ' Zmarł szóstego marca 2001 roku, mając prawie 85 lat ' Ósmego marca odbył się w Działdowie jego pogrzeb ' Słowo pożegnalne w ewangelickim kościole wygłosił ksiądz Waldemar Kurzawa ' Wspomniał koleje życia i losu Horsta Burskiego, jego rodziców i licznego rodzeństwa. To są długie, zawiłe rozdziały ' Horst Burski urodził się w 1916 roku w Pierławce ' Gdy miał trzy lata, ten skrawek Mazur, jakim była Działdowszczyzna, znalazł się w Polsce Niepodległej ' Potem były czasy po pierwszej i po drugiej światowej wojnie, kiedy mazurscy gospodarze żyli coraz bardziej niepewnie i w coraz większym rozproszeniu ' Prawie nikogo z nich nie było już wtedy, gdy przez dziesięciolecia pracował w Skurpiu, gdzie gospodarzy teraz jego córka Lidia, po mężu Nazaruk, absolwentka Akademii Rolniczo-Technicznej w Kortowie ' Horst Burski, mazurski gospodarz, był świadkiem historii, która Mazurów skazała na samotność i nieobecność ' Teraz spoczął na cmentarzu komunalnym obok swej żony Olgi, która odeszła parę lat wcześniej ' Przed pogrzebem żałobnicy zgromadzili się w kaplicy szpitalnej ' Wielu ich było ' Przybyli także sąsiedzi ze Skurpia ' Trwało czuwanie przy zmarłym, ze śpiewami psalmów, z modlitwą 'Według mazurskiego zwyczaju - pusta noc ' Opowiadano mi także o życiu, które zamknęło swój krąg ' Przecież Horsta Burskiego i jego żonę poznałem przed wieloma laty u profesora Bohdana Wilamowskiego ' Potem były inne spotkania. Lecz podczas pierwszego, jak zapamiętałem, Burscy zastanawili się nad tym, co sprawiło, że ich córka tak polubiła pracę na roli, że gdzie indziej nie widzi życia. A choć nie mówili tego wprost, wydawało mi się, że byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy ' Teraz pamięć spina różne wydarzenia ' W tamtych, odległych już latach, sporą uwagę przykładałem do tego, by dowiedzieć się, jak działacze mazurscy, ci bardziej potem znani, przeżywali spotkanie z Działdowszczyzną w 1945 roku ' Po latach wojny, gdy odszukali swoje rodziny - jaką zastali sytuację w rodzinnych stronach, i jak te powitania wyglądały? Nie można tu pominąć końca stycznia 1945 roku ' Na Działdowszczyznę znów wkroczyła Polska ' Horst Burski był wtedy daleko, w obozie jenieckim pod Moskwą ' Nie wiedział, jak wyzwala się Mazurów z polsko-niemieckich uwikłań. Doświadczył tego później, kiedy jesienią 1945 roku stanął na chwilę w progu rodzinnego domu ' Warto zatem zacząć od jego starszego brata Jerzego Burskiego ' Ten po wojnie był znanym działaczem ' Od końca marca 1945 roku pełnił funkcję zastępcy Pełnomocnika Rządu na Okręg Mazurski ' On to wraz z innymi działaczami mazurskimi, zaraz po przejściu frontu, wyjechał z Warszawy do Działdowa, a potem do rodzinnej wsi ' Udał się do Pierławki, aby spotkać się z rodzicami i dowiedzieć o losach rodzeństwa ' O losach braci i sióstr nic nie wiedział przez całe lata okupacji. Miał nadzieję, że teraz się dowie ' Ojciec Jerzego i Horsta, Fryderyk Burski z Pierławki był nie byle kim ' Jako poważny i poważany rolnik sprawował przed wojną urząd sołtysa ' Za działalność społeczną, jako jeden z nielicznych Mazurów, otrzymał wtedy od polskiego rządu Złoty Krzyż Zasługi ' W czasie wojny był prześladowany przez gestapo, ale przeżył lata okupacji ' Przeżył też przejście Rosjan ' Jak miało się okazać, nie przeżył natomiast ponownego przyjścia Polski w 1945 roku ' Żadna pociecha, że nie on jeden. Fryderyka Burskiego, rolnika z Pierławki, zabili przybysze z sąsiedniego regionu ' Tak samo postapili z jego żoną ' Ale kto to dokładnie zrobił - tego nikt nie dochodził ' Zdaniem Horsta Burskiego, może najpierw chodziło tylko o szaber, a potem, jak na Dzikim Zachodzie, szabrownicy uznali, że nie można zostawić świadków? Zabili więc tych, których napotkali w ograbianym domu. Stało się to pod koniec stycznia 1945 roku ' Jerzy Burski więc, kiedy zjawił się w Pierławce, nie spotkał już rodziców żywych ' To było pierwsze spotkanie z regionem. Tymczasem we wsi panowała mozolna praca tzw. pionierów ' Mazurzy musieli uciekać, albo wyrzucano ich z domów, wysłano do obozów, przekazywano NKWD ' Tak było i w innych wioskach. Jak wspominano po latach, na przykład w Skurpiu wszystkich ewangelickich Mazurów sprowadzono wtedy do jednego domu ' Potem karabinami wskazano im drogę, by zeszli do piwnicy ' Trzymano ich tam trzy dni ' To nie jedyne przykłady. Z innej wioski sam dostałem przed paru laty długi spis nazwisk gospodarzy, których przybysz, współpracujący z NKWD, wysłał na Syberię. - Ślad po nich zaginął ' On natomiast przejął " mienie opuszczone " Tak to było w tamtych okolicach. Kto by Mazurem i ewangelikiem, postrzegany był jako Niemiec ' Przybysze robili wszystko, by ludność miejscowa mogła odczuć, że ma nad sobą władzę ' Kto chciał przeżyć, musiał często zapomnieć, że miał tu dom ' Jak to na pograniczu, mieszkańcy uwikłani byli we wszystkie konflikty polsko-niemieckie ' To była ich wina ' Skrupiały się więc na nich te splątane, w rozmaity sposób zawęźlone sytuacje ' A one miały swe następstwa ' Przy takiej reakcji na zawiłe losy, także Mazurzy działdowscy bali się o życie i mieli ku temu podstawy ' Podążali do Olsztyna albo do innych miejscowości, aby uzyskać choć minimum bezpieczeństwa ' Mazurom nic się nie należało ' Zbyt długo mieszkali w państwie pruskim ' Przed wojną Horst Burski skończył polską szkołę powszechną w Pierławce ' Takie imiona, jak Horst, Wilhelm czy Walter, dla rówieśników, ale o prawdziwie polskich imionach, były wtedy powodem do szyderstw czy wyzwisk ' Nie dochodziło jednak wtedy do takiej nienawiści, jak po 1945 roku ' Horst Burski przez jakiś czas chodził przed wojną do seminarium nauczycielskiego w Działdowie ' W 1938 roku został powołany do Wojska Polskiego ' W warszawskiej Cytadeli, w 30 pułku, skończył szkołę podoficerską ' Wraz z Armią " Łódź " walczył w kampanii wrześniowej 1939 roku ' W okolicach Zduńskiej Woli jego oddział został okrążony ' Dostał się do niewoli, do obozu w Magdeburgu ' Po pewnym czasie Niemcy zaczęli zwalniać z obozu tych, którzy urodzili się w Poznańskiem i na Działdowszczyźnie ' Wrócił do domu, ale nie na długo ' Dnia 2 maja 1941 roku otrzymał powołanie do wojska niemieckiego ' O tych zdarzeniach przeczytałem w reportażu Stefana Żagla, który w " Tygodniku Ciechanowskim " (1997 nr 32) poświęcił całą stronę, by przybliżyć sylwetkę Horsta Burskiego ' Z tamtej lektury dowiedziałem się, że w książeczce wojskowej miał wpis: " żadnej przynależności państwowej " Brat jego, też wcielony do Wehrmachtu, zginął pod Woroneżem ' Jego wycofano do taborów ' Namawiano, by został volksdeutschem. Nie chciał ' Znów wysłano go na front. Wraz ze - Ślązakiem, dowódcą obsługi granatnika, dostał się do sowieckiej niewoli ' Razem uciekli z obozu, przez dwa tygodnie błądzili po bezdrożach Rosji ' W końcu czerwonoarmiści schwytali ich ' Obaj trafili do obozu pod Moskwą ' Dopiero jesienią 1945 roku, wraz z grupą chorych jeńców, twierdzących, że są Polakami, transport wywiózł do Polski ' Dostali bezpłatne bilety kolejowe. Horst Burski wysiadł na stacji w Priomie ' To już blisko rodzinnych okolic ' Znane krajobrazy ' Jak na skrzydłach, nie wiedząc kiedy, w pośpiechu dotarł do Pierławki ' Po drodze myślał, że tak zakończy się wojna, że wreszcie wróci do spokojnego życia ' Ale w rodzinnym domu nie było znajomych twarzy - nowi gospodarze objęli " poniemieckie mienie " Gdy zjawił się na podwórzu i przekroczył próg, naprzeciw wyszła obca kobieta ' Była sama, jej mąż był na jarmarku w Działdowie ' Kiedy przedstawił się, rzekła na powitanie: Nie wiem, czy będziesz żyć ' Nie rozumiał, o co chodzi, ale wycofał się ' Znajoma Mazurka, zatrudniona przymusowo przez nowych, wyjaśniła mu na podwórku, jak przybysze wyrzucają z domów i zagród Mazurów ' Mówiła, by uciekał. Wtedy poszedł do Skurpia ' U Wilamowskich przyjęto go bardzo serdecznie ' To pierwsze przyjęcie, wśród życzliwych ludzi ' Ono miało potem swój dalszy ciąg ' Zanim to się stało, dowiedział się, że grupa uzbrojonych mężczyzn urządziła na niego polowanie ' Jak wielu innych Mazurów z Działdowszczyzny, którzy uczynili to wcześniej, wyjechał do Olsztyna ' Tu wicewojewodą był jego brat, Jerzy Burski ' Pomógł mu, wysyłając do Szczytna, gdzie starostą był Walter Późny. Horst Burski rozpoczął tu życie pod przybranym nazwiskiem Franciszek Tomaszewski ' Pracował w społemowskiej spółdzielczości ' Tu odnalazł go brat Wilhelm, który walczył w Powstaniu Warszawskim, a po klęsce dostał się do obozu w Buchenwaldzie ' W czasach spokojniejszych Horst Burski powrócił do Skurpia, a także do swego nazwiska. Ożenił się z Olgą Wilamowską ' Oboje zamieszkali u teściów, zaczęli pracować na gospodarstwie ' Potem urodziły się im córki i dorosły: Urszula, Hanna i Lidia ' Pierwsza mieszka teraz w Rumii koło Gdyni, druga w Olsztynie ' Na rodzinnym gospodarstwie w Skurpiu została Lidia, absolwentka Akademii Rolniczo - Technicznej w Kortowie, która po ojcu przejęła przed laty gospodarstwo ' Z mazurskiej tradycji przejęła to, że swoją córkę Dorotę posyłała na lekcje religii ewangelickiej, które prowadził ksiądz Waldemar Kurzawa ' Horst Burski, obdarzony dobrą pamięcią, miał dużo czasu ' Zastanawiał się pod koniec życia nad zagadkami i trwałością niemieckich i polskich fobii ' " Cóż miałem robić w takiej sytuacji? Być Mazurem ' I dalej za Mazura się uważam " Dobrze gospodarzył ' Zdobył sobie szacunek światlejszych ludzi w Skurpiu ' Przecież udzielał się w kółku rolniczym, był członkiem rady w Gminnej Spółdzielni, działał także w spółdzielczości mleczarskiej ' Co jednak stało się z mazurskością? Już w 1997 roku reporter z Ciechanowa zakończył swój tekst pytaniem: " Czy na Działdowszczyźnie zamknie się ów rozdział, gdy złoży kości Horst Burski, dla Polaków Niemiec, dla Niemców Polak, a dla siebie Mazur z korzeniami..." ? Co się stało po 1945 roku? Skąd w ludziach było tyle nienawiści? Nie ma odpowiedzi ' Ale milczenie nad tym, co się stało, jest trwałym elementem najnowszej historii. Nikt nie powraca do czasów, które minęły ' Skoro niczego zdrożnego nie było, czyż można myśleć o jakimkolwiek rachunku sumienia ? HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic Działdowo i filmik ' 8 XI 1343 zostały założone przez komtura ostródzkiego Henryka Meytza 28 VI 1341 - 14 VIII ️1344 Kisiny, niem. Kyschienen wieś sołecka położona jest w południowej części województwa warmińsko - mazurskiego, na pograniczu Pojezierza Mazurskiego i Niziny Mazowieckiej, nad rzeką Działdówką, 2,5 km na południowy wschód od Działdowa, przebiega przez nią droga wojewódzka nr 544 ' Wieś powstała w ramach kolonizacji południowych terenów państwa Zakonu Krzyżackiego ' W 1344 roku komtur ostródzki Henryk Meytz nadał tu 40 łanów na prawie chełmińskim Mikołajowi Scholuszowi, który zobowiązał się do założenia wsi czynszowej ' Nazwa osady prawdopodobnie pochodzi od kisłych, czyli kwaśnych łąk znajdujących się w tej okolicy ' W XVI wieku zamieszkiwała we wsi wyłącznie ludność polska, a w następnym stuleciu włości posiadali tu m.in. Burscy i Lanckorońscy ' Kisiny należały do parafii ewangelickiej w Działdowie ' Szkoła we wsi powstała w pierwszej połowie XVIII wieku około 1717-1742 ' Kisiny zawsze zaliczały się do największych wsi na Działdowszczyźnie ' Rozwojowi wsi sprzyjało położenie na szlaku handlowym z Warszawy do Prus ' Odbywały się tu jarmarki na bydło ' W sierpniu 1914 roku pod Kisinami doszło do znaczniejszej potyczki między wojskami niemieckimi i rosyjskimi ' Wieś została zniszczona, ale odbudowano ją jeszcze podczas I wojny światowej ' W 1919 roku na mocy Traktatu Wersalskiego wieś wraz z całą Działdowszczyzną przyznana została Rzeczpospolitej Polskiej ' W 1939 roku znalazła się pod okupacją niemiecką ' HA 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Dla Wszystkich Mazurów i Dla Nas potomków tych ziem Wiara i Honor "Wszędzie jest przestrzeń, rozległość, bezgraniczna pustka". A nad ziemią ciąży milczenie śmierci i poezja niewyrażona słowami, muzyka niewyśpiewana, obrazy które nie były malowane. Wieki trwająca ziemia obmyta falą, nabrzmiała łzami. W jej słowie śpią zasypane wsie, śpi jantar, pamiętający ogrody Edenu, śpi krew niezliczonych szczepów, ludów... Ci jednak, co patrzą do dna źródeł, widzą wciąż oblicze tej tragicznie smutnej ziemi - zobojętniałej - jak za kratami w głębokiej melancholii.... H-A '

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic Działdowo ' Dla człowieka, który spełnił swoje naturalne obowiązki, śmierć jest tak naturalna i mile widziana jak sen ' Na Działdowskim cmentarzu przy ul. Księżodworskiej, w jego południowej części, przy ogrodzeniu pochowany jest lotnik żołnierz armii niemieckiej ' Na pomniku inskrypcja " Getreu bis in den Tod " Hans Barczewski urodził się w Działdowie ' Był synem miejscowego pastora Ernsta Barczewskiego, superintendenta Kościoła Ewangelicko-Unijnego w latach 1910 - 1936 ' Służył w stopniu podporucznika Leutnant w Fußa. R. 17. Zginął w Iławie ' Pastor Ernst Barczewski ur. 1 marca 1861 w Zawadach k. Giżycka, zm. 11 września 1937 w Brodnicy ' Mazurski pastor ewangelicki, działacz niemieckiej mniejszości narodowej w II RP, poseł na Sejm 1920–1922 i senator RP 1928–1930 ' W 1882 ukończył Królewskie Kolegium Friedricha w Królewcu, a pięć lat później teologię ewangelicką na tamtejszym uniwersytecie ' Został ordynowany na księdza luterańskiego w Prusach Wschodnich ' W latach 1910 - 1936 był superintendentem Kościoła Ewangelicko - Unijnego w Działdowie ' Odprawiał nabożeństwa w języku polskim na Mazurach ' W 1903 roku założył kasę oszczędnościowo-pożyczkową Raiffeisena w Działdowie ' Podczas plebiscytu na Mazurach w 1920 domagał się jego przeprowadzenia również w Działdowie ' W pierwszych latach Polski niepodległej był kapelanem luterańskim w Wojsku Polskim ' Został usunięty z wojska ze względu na proniemieckie nastawienie ' 2 maja 1920 został wybrany posłem niemieckim do Sejmu RP z okręgu Grudziądz ' Reprezentował w parlamencie Partię Niemiecką Deutsche Partei ' W II RP sprawował mandat radnego sejmiku powiatowego w Działdowie ' W latach 1928 - 1930 był senatorem II kadencji z listy Bloku Mniejszości Narodowych wybranym w okręgu pomorskim ' Po 1933 odsunął się od aktywnej działalności politycznej ze względu na wzrost znaczenia opcji prohitlerowskiej wśród Niemców w Polsce jak również w samym Działdowie ' W 1927 podarował Muzeum Mazurskiemu w Działdowie dwa polskie kancjonały z XVIII wieku ' Pisywał w prasie niemieckiej w Polsce, m.in. " Deutsche Rundschau " i " Raiffeisenbote fuer Pommerellen " Został pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Działdowie ' HA

Hatamoto-Atami ' Hymn państwowy i Barwami Rzeczypospolitej Polskiej du.... nie wycieraj ! Wszystkim, którzy z podziwem mówią o Niemcach i porządku, jaki panował za ich rządów, marzących o przywróceniu tegoż Ordnungu w obecnej Polsce dedykuję cytat z wydanej jeszcze w 1935 roku broszury wydanej przez Główny Urząd SS, zatytułowanej „ Der Untermensch”, w której Słowian opisywano jako: „ biologicznie pozornie całkowicie tak samo ukształtowany twór natury, posiadający ręce, nogi i rodzaj mózgu, oczy oraz usta, jest jednak kreaturą zupełnie odmienną, straszliwą, jest tylko surowym szkicem człowieka o podobnych do człowieka rysach twarzy, ale duchowo, jeśli idzie o duszę, stoi niżej od jakiegokolwiek zwierzęcia”. H . A .

POLSKA DLA POLAKÓW - Gościnnie każdy może odwiedzić nasz Kraj i po wizycie sprzątnąć swoje śmiecie i ładnie opuścić z wielkim ukłonem aż po same kolana naszą uprzejmość ' POLSKA TO NIE FOLWARK ! Gdzie Nasi POLSCY TATRZY I SYBIRACI PUKAJĄCY OD LAT WYWIEZIENI I OSADZENI W GŁEBOKIEJ ROSJI TO DLA TYCH LUDZI POWINNY BYC OTWARTE DRZWI WOLNOŚCI TO ONI SA POTOMKAMI WOLNEJ OJCZYZNY !

Hatamoto Atami 2018 '

"Kim się urodziłam, tym będę umierać " Niepodległość to brąz na cokołach, lecz na co dzień mówiąc po prostu polski dom, polski las, polska szkoła, polska władza i polski Kościół. Ono znaczy bez strachu spać. Ono znaczy spokojnie się budzić, kochać, śmiać się i pewnie trwać w wolnym kraju wśród wolnych ludzi '

Hatamoto Atami Reaktywacja 2018 ' Część I ' Najpierw czystkę wśród Mazurów robili Niemcy, potem Sowieci, a na końcu polscy osadnicy z pomocą władzy ludowej ' Do II wojny światowej ziemie Warmii i Mazur należały do Prus Wschodnich, które ciągnęły się od Kwidzyna do Kłajpedy i miały w sumie ok. 2,5 mln ludności. Ilu w tym było Polaków, nikt nie potrafi powiedzieć ' Wszyscy byli obywatelami jednego państwa ' Na mniejszej Warmii żyło ok. 120 tys. mieszkańców, głównie katolików, a na Mazurach przede wszystkim ewangelicy ' Wśród nich 300-400 tys. rodowitych Mazurów ' Dokąd był zasięg osadnictwa i mowy polskiej, tam sięgały Mazury Ziemie mazurskie z trzech stron otaczały Warmię Olsztyn, Reszel, Lidzbark Warmiński, Orneta, Braniewo, Frombork, która do I rozbioru w 1772 roku, należała do Polski ' W XIX wieku, zaczyna się okres germanizacji ' W 1873 roku, usunięto język polski z mazurskich szkół ludowych ' Współczesny pisarz olsztyński i rodowity Mazur, Erwin Kruk, pisze w książce „ Spadek ”, że wtedy do statystyk wprowadzono „ język mazurski ” Kim zatem był Mazur? „ Mazur jest średniego wzrostu, twarz jego inteligentna, a twarze kobiet nieraz bardzo delikatne i piękne ' Usposobienie Mazura jest wesołe, serce ma dobre, nawet prostoduszne, lubi towarzystwo, a więc i karczmę, i tańce, które z niezrównaną gracją wykonywa. Poza tym gościnny i rad zawsze uraczyć gościa tym, co do jego ma najlepszego ”, pisał badacz mazurskich losów, Wojciech Kętrzyński ' A urodzony w Ełku współczesny niemiecki pisarz, Siegfried Lenz, twierdzi, że Mazurzy to „ mieszanina składająca się z żywiołu pruskiego i polskiego, brandenburskiego, salzburskiego i ruskiego ” Wyróżnikiem Mazura jest mowa z charakterystycznym mazurzeniem, osiadły tryb życia, najczęściej na koloniach wsi, religia protestancka, oczytanie oraz szacunek do pracy – wylicza Wiktor Marek Leyk, syn Emila, z zasłużonego dla polskości rodu, doradca marszałka województwa warmińsko-mazurskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych ' Jego dziadek Bogumił miał czterech synów, z których najbardziej znany Fryderyk podczas I wojny światowej służył w armii pruskiej, ale został z niej usunięty za głoszenie defetyzmu ' Młodszy Emil studiował w Monachium na politechnice, po wybuchu wojny też poszedł na front, gdzie został ciężko ranny, ale dostał Krzyż Żelazny ' Po wojnie jego dwaj bracia wyjechali do Ameryki, a on wrócił z niemiecką żoną do Wielbarka koło Szczytna, gdzie miał cegielnię i tartak. Należał do mazurskiej elity ' Działał też w utworzonym przez Fryderyka Leyka Mazurskim Związku Ludowym, który przed plebiscytem z 1920 roku, agitował za przyłączeniem Mazur do Polski ' Robota polskich agitatorów na niewiele się zdała, plebiscyt został sromotnie przegrany przez stronę polską. Złożyło się na to wiele przyczyn, w tym niemiecki terroryzm, ściągnięcie z Niemiec ok. 100 tys. emigrantów urodzonych na Mazurach i rozpoczęta w tym czasie wojna polsko-bolszewicka, wykorzystana przez Niemców do siania propagandy o tymczasowości państwa polskiego ' Emilowi Leykowi Prusacy skonfiskowali majątek w Wielbarku, więc znów wyjechał do Bawarii ' Po dojściu Hitlera do władzy Mazurzy ulegli czarowi nowego zbawcy narodu ' Rekord padł w powiecie ostródzkim, gdzie w 1936 roku, na NSDAP oddano 99% głosów, a tylko 48 wyborców głosowało inaczej 'Po wybuchu wojny działacze warmińscy zostali aresztowani, niektórzy w tym wydawca „ Gazety Olsztyńskiej ”, Seweryn Pieniężny zginęli w obozach koncentracyjnych ' Większość działaczy mazurskich zdołała w porę się ewakuować, być może dzięki powiązaniom z polskim wywiadem ' Karol Małłek, prezes Związku Mazurów, ukrywał się w Radości pod Warszawą ' Fryderyk Leyk utworzył w Siedlcach tajny Polski Związek Wolności ' Inżynier Emil Leyk został wcielony do Wehrmachtu w 1940 roku, i jako oficer gospodarczy trafił do Grecji, gdzie nawiązał kontakt z ruchem oporu i z wywiadem angielskim ' Potem służył w Kopenhadze ' Na przepustki jeździł do Warszawy i Siedlec, gdzie spotykał się z Fryderykiem, przekazując informacje o niemieckim przemyśle zbrojeniowym ' cdn ..... HA

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Część I ' '' POLIGON MUSZAKI '' Jak wszystkie mazurskie wsie po 1945 roku, również nadomulwiańskie miejscowości były na wpół wymarłe, obok domostw zamieszkanych były domostwa spalone i opuszczone ' Ożywienie nastąpiło w 1947 roku, kiedy przybyli wysiedleńcy ze Wschodu, głównie Ukraińcy z akcji „ Wisła ” Ich sytuacja była równie ciężka jak tutejszych mieszkańców ' Warunki życia jednych i drugich zmuszały do wzajemnej pomocy a to budowało więzi ' W Małdze było wówczas 7 rodzin Mazurów, 24 rodziny Ukraińców i 2 Polaków ' W Ulesiu, gdzie do końca 1945 roku wyjechała do Niemiec większość dawnych mieszkańców, w 1946 roku mieszkało tylko 6 Mazurów ' Sytuacja ludnościowa poprawiła się tam dopiero wraz z osiedleniem Ukraińców ' W Dębowcu Dużym z kolei mieszkańców można było policzyć na palcach jednej ręki ' Kościół w Małdze przetrwał wojnę, brakowało jednak w nim okien i organów ' Ponadto zniszczone były ołtarz i ambona ' Dzwony zostały wywiezione przez Rosjan ' W kościele modlili się wówczas razem zarówno ewangeliccy Mazurzy, jak i prawosławni Ukraińcy oraz katoliccy Polacy ' Nabożeństwa odprawiał przyjeżdżający raz w miesiącu z Pasymia pastor Otton Wittenberg ' Z czasem, gdy w Olsztynie utworzono ośrodek kultu prawosławnego, przyjechał do Małgi w celu odprawienia nabożeństwa pop ' Wysiedlenie 4 stycznia 1949 roku komunistyczne władze ogłosiły, iż Ulesie i okolice staną się terenem poligonu. Mieszkańcy otrzymali dwa miesiące na opuszczenie wsi ' Siedzibę poligonu ulokowano w Muszakach ' W Ulesiu i okolicach zaczęło rządzić wojsko ' W 1951 roku władze zorganizowały zebranie mieszkańców Małgi, na którym zapowiedziano likwidację wsi w ramach poszerzenia terenu poligonu ' Ostatecznie poligon utworzono na terenie pomiędzy drogą Nidzica – Wielbark na południu, rzeką Omulew na wschodzie i północy oraz miejscowościami Wały i Muszaki na zachodzie ' Siedzibę poligonu zlokalizowano w Muszakach ' Po wysiedleniu mieszkańców przystąpiono do rozbiórki wsi, a raczej do ich szabru ' To co przetrwało 1945 rok, miało teraz zostać także zniszczone ' Cegły, dachówki, okna, drzwi, deski, maszyny – wszystko wywożono ' Wojsko musiało się pozbyć problemu, a przy okazji zarabiało pieniądze „ na własne wydatki ” Ludzie natomiast,powodowani chęcią zdobycia materiałów budowlanych, korzystali z okazji ' Tak z powierzchni ziemi znikły Małga, Dębowiec Mały i Duży, Piec, Retkowo, Kanwezy, Sadek, Puchałowo, Ulesie ' Wskutek wydarzeń 1945 roku oraz tworzenia poligonu wyludniony został całkowicie obszar, który w 1939 roku zamieszkiwało 2299 osób ' Małga liczyła 481 mieszkańców, Dębowiec – 210, Piec – 170, Kanwezy – 196, Retkowo – 157, Sadek – 348, Ulesie – 422, Puchałowo – 315 ' W 1939 roku istniały tutaj …domy: w Małdze – 123, Dębowcu – 52, Piecu – 46, Kanwezach – 47, Retkowie – 35, Sadku – 81, Ulesiu – 98,Puchałowie – Nie ocalał ani jeden. W Małdze pozostała tylko wieża kościelna,potrzebna wojsku jako punkt obserwacyjny ' W Puchałowie ostał się dworzec kolejowy, któr także służył wojsku ' To czego nie zabrała wojna, zniszczono przy tworzeniu poligonu ' cdn... pt . „ Spalaki ” HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱️2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' '' Złote góry '' Muszaki, Gm. Janowo, pow. Nidzica ' Na wschód od miasta Niborka, na północ od wsi Muszaki, niedaleko źródeł Łyny rozciąga się widoczne z daleka rozległe pasmo wzgórz czyli Złote Góry i Wieża ' Najwyższy szczyt, na którym stoi wieża ma 229 m n.p.m. Pierwsza wzmianka powstania wieży to 1880 rok ' Wieża w Złotych Górach to wieża obserwacyjna ' Wycieczki na nią organizowały szkoły i różne stowarzyszenia z całego powiatu nidzickiego ' Obok wieży szkoły z Zimnej Wody, Muszak, Ulesia i Wał zorganizowały w 1913 roku obchody 25. rocznicy panowania cesarza Wilhelma II ' W 1934 roku wzniesiono nową wieżę ' Została wybudowana przez szczycieńskich strzelców ' W czasie budowy jeden z nich spadł na ziemię i zginął ' W 2005 roku Lasy Państwowe wybudowały na Złotej Górze nową wieżę o wysokości 40 metrów ' Zarządza nią Nadleśnictwo Jedwabno ' W 1921 roku, zaczęły przybywać tu rzesze ludzi, tak z okolicy, jak i z dalszych rejonów, czekając, że góry otworzą się i skarby w nich skrywane ujrzą światło dzienne ' A wszystko zaczęło się tak ' Daleko od Złotych Gór mieszkał sobie biedny starzec ' Co noc miał taki sen przychodził do niego anioł i prowadził go za rękę wiele mil, aż do Złotych Gór ' Tam starzec widział drzemiącego na złotym tronie króla ' W kościele stał kaznodzieja i przemawiał do śpiących ludzi ' A nad cmentarzem unosił się diabeł i rozsypywał nasiona, z których wyrastały trujące kwiaty ' Z grobów wypełzały olbrzymie robaki ' Następnie anioł prowadził człowieka ulicami miasta, aż wchodzili do domu z salą, z której dobiegała muzyka ' Tańczono tam nieprzyzwoicie i śpiewano zbereźne piosenki ' Ledwie starzec zdążył wejść na salę, anioł znikł, a wrzawa cichła ' Wtedy spostrzegał, że znajdował się na głębokim bagnie, z którego wznosiła się kula ziemska ' Stawała się coraz większa i większa i chciała przygnieść przybysza ' Mężczyzna zaczynał się modlić i kula przetaczała się obok niego ' W świetle słonecznym znowu pojawia się anioł i obiecuje, iż z jego ręki starzec otrzyma złoty wieniec i różę, wtedy, gdy czas się wypełni ' Wówczas też pokazuje mu skarby góry, którymi było złoto i srebro ' „ Gdy przyjdzie dzień ” – mówił anioł – „ wtedy zadmę w białą, długą trąbę, na której będą czarne litery i jej potężny głos będzie słychać na sześć mil ' A stanie się to, gdy od dnia upadku Sodomy i Gomory rok minie ' Wtedy z góry wyłoni się miasto, tak zasobne w złoto i srebro, iż wszystkie długi wojenne z lekkością będą mogły być zapłacone ” Gdy starzec budził się, jego pokój przepełniony był zapachem róż ' Nie mógł uczynić nic innego jak tylko iść do Złotych Gór i się modlić ' Tam ponownie pojawił się anioł i mężczyzna słyszał jego wzywający do modlitwy głos ' Starzec wracał do rodzinnej wsi i mówił ludziom o swoich snach ' Większość się śmiała ' Wielu jednak zaciekawiło się i Ci w niedziele wędrowali do Złotych Gór, aż tworzyły się długie procesje ' Starzec przekonywająco mówił o cudzie i wszyscy śpiewali i modlili się ' Niektórym z przybyłych także ukazało się anielskie oblicze i oni teraz mocno wierzyli, że spełni się wszystko to, o czym opowiadano ' Do cudownych wizji miało dochodzić w marcu lub kwietniu 1921 roku, a miał ich doświadczać robotnik leśny Bratka z Jabłonki ' Według innej relacji, o tajemnicach Złotych Gór miała opowiedzieć niejakiemu Romie z Jabłonki, tajemnicza panna z „ z góry ” 15 maja 1920 roku ' Niezależnie od szczegółów, opowieści o skarbach Złotych Gór stały się pretekstem do rozbudzenia nastrojów mistycznych, a także patriotycznych, proniemieckich wśród skłonnych do ludowej egzaltacji polskojęzycznych Mazurów ' '' Strata '' w wyniku 1 wojny światowej króla i cesarza, reparacje wojenne, plebiscyt, hańba pokoju wersalskiego etc., przyczyniły się, do tego, iż z wytęsknieniem oczekiwano „ powrotu króla ”, mniej lub bardziej świadomie nawiązując do indoeuropejskiego mitu o rycerzach śpiących w górze ' Pragnień tych nie spełnił marszałek i prezydent Paul von Hindenburg ' Po jego śmierci za „ wybawcę ” uznano…Adolfa Hitlera ' HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' '' ULESIE '' 53°23′07″N 20°30′18″E Ulesie było po Małdze największą wsią na terenie poligonu wojskowego w Muszakach ' W 1885 roku liczyło 100 domów i 501 mieszkańców ' Dziś plac po nieistniejącej od ponad 60 lat miejscowości powoli zarasta lasem ' Powstanie wsi Przywilej założycielski dla Ulesia wystawił 4 kwietnia 1571 roku książę pruski Albrecht Fryderyk ' Tego dnia książę wystawił szereg dokumentów lokacyjnych dla mazurskich wsi ' Obok Ulesia także dla Rogu, Wichrowca, Szuci, Nart, Nowego Dworu.Zasadźcą i pierwszym sołtysem Ulesia był Jakub Jankowitz ' Jako uposażenie urzędu sołtysa wyznaczono 4 łany 1 łan = około 16 ha ' Pozostali mieszkańcy otrzymali 40 łanów na prawie chełmińskim ' Mogli z nich pobierać jak napisano w dokumencie '' wszystkie pożytki i inne korzyści z gruntów ornych, łąk, pastwisk, pól, lasów, trzęsawisk i krzewów '' Czynsz od jednego łana wynosił jedną grzywnę i dwie kury ' Mieszkańcy musieli także spełniać szarwark ' Nazwę Ulesia wywodzi się od „ ula ” Ma ona oznaczać liczne '' ule stojące przy lesie '' i świadczyć, że początek wsi był związany z bartnictwem ' Potwierdzeniem tego mogą być informacje o kolonii Juliusa Lippka ' Znajdowała się ona około 700 metrów na północny wschód od Ulesia ' Była to najstarsza kolonia Ulesia, powstała w 1836 roku na skutek separacji ' Nazywano ją od imienia pierwszego właściciela Karla Lippka „ '' Karlshof '', co można tłumaczyć jako dwór czy też zagrodę Karola ' Obok tej kolonii znajdował się duży ogród złożony z różnych drzewek owocowych oraz choinek ' Stało też tam wiele wydrążonych pni świerkowych, będących ulami ' Cześć z nich była pusta, część zasiedlona przez pszczoły ' Jeszcze przed 1900 rokiem ponad 130 uli było pełnych ' U Lippków zatem nie można mówić o beczkach miodu, to były '' rzeki miodu '' Nie bez powodu Lippkowie nazywali się okolicznymi „ pszczelimi królami ” Tuż za kolonią Lippków zaczynały się już lasy Nadleśnictwa Zimna Woda ' Patrząc z Ulesia w stronę kolonii Lippków, faktycznie można mówić o „ ulach pod lasem ” W sprawozdaniu z wizytacji biskupa pomezańskiego Jana Wiganda z 1579 roku znajduje się też zapis, iż do parafii w Muszakach należy wieś Otnoga inaczej zwana Ulesch ' Otnoga to nazwa potoku i korytarza wąwozu, przy którym było położone Ulesie ' Nazwa ta również przetrwała do czasów współczesnych ' Wieś mocno ucierpiała podczas najazdu tatarsko – polskiego na Prusy Książęce w 1656 roku ' W spisie urzędowym z 1680 roku 24 lata po najeździe napisano „ 36 łanów leży pustych, tylko 6 łanów jest obsadzonych trzema chłopami ” Epidemia dżumy z lat 1708 –1711 również dotknęła Ulesie ' Ciała zmarłych na dżumę były grzebane na dużej polanie w lesie, około 2 km na południowy – wschód od wsi ' Las ten przez wieki nazywano „ Lasem Dżumy ” Miejsce pochówku mieszkańcy oznaczyli kilkoma dużymi głazami ' Ulesie dzieliło się na trzy części Altes Ende Stary koniec, Neues Ende Nowy koniec i Hühnergasse Kurza uliczka ' Ażeby bliżej je określić trzeba najpierw przedstawić układ głównych dróg ' Ulesie było wsią położoną wzdłuż drogi z Wał w kierunku Jagarzewa ' Mniej więcej w środku wsi do tej drogi wpadała droga z Muszak ' I na tym układzie dróg w zasadzie opierała się zabudowa wsi ' Pozostałe rozgałęzienia dróg nie miały już takiego znaczenia ' Altes Ende, czyli Stary Koniec, to część wsi położona wzdłuż głównej drogi, od miejsca, w którym wpada do niej droga z Muszak, do jej północnego krańca ' Nazwa tej części wzięła się stąd, że w czasie pożaru w 1865 roku pozostała ona prawie nietknięta ' Neues Ende to część wsi od drogi do Muszak do południowego krańca wsi ' Nazwa wzięła się stąd, iż w trakcie wspomnianego pożaru część ta prawie całkowicie spłonęła, za wyjątkiem dwóch zagród na południowym krańcu ' Zarówno Altes Ende jak i Neues Ende miały po około 800 metrów długości ' Trzecią część wsi stanowiła wspomniana Kurza Uliczka ' Była to część położona wzdłuż drogi do Muszak ' Ta część powstała najpóźniej ' Mało chwalebna nazwa – Kurza Uliczka – nie oddaje znaczenia tej części Ulesia ' Przede wszystkim stanowiła ona fragment ważnej drogi do Muszak ' Trudno też ją nazywać uliczką miała około 400 metrów długości ' Nazwa tej części wzięła się stąd, iż jej mieszkańcy hodowali przeważnie kury ' Z 1599 roku pochodzi pierwsza wzmianka o karczmie w Ulesiu ' W 1631 roku karczmarzami byli Kensa i Jacob Gottschalk ' Obydwaj nie mogli sprzedawać piwa z Mazowsza, ani też innego, z wyjątkiem własnego ' Za złamanie tego zakazu groziła im kara w wysokości 20 grzywien ' Rozkład głównych ulic jak i „ dzielnic ” Ulesia miał wpływ na położenie karczm ' Musiały one, jakżeby inaczej, znajdować się w centrum wsi ' Były przecież głównym ośrodkiem życia wiejskiego ' Ulesie nie było wyjątkiem ' Istniały tam dwie karczmy, położone tuż obok siebie przy głównej ulicy wsi, po zachodniej jej stronie, jedna na lewo od drogi do Muszak a druga na prawo od niej ' Starszą i bardziej oficjalną karczmą była „ Gasthaus Süd ” „ Karczma Południe ”, znajdująca się, jak sama nazwa wskazuje, na południe od drogi do Muszak, a więc w „ Neues Ende ” Karczma ta nosiła także miana „ Karczma Urzędowa ” lub „ Królewska Karczma ” Tak jak i cała dzielnica „ Neues Ende ” karczma ta spłonęła w 1865 roku, po czym została odbudowana ' Druga karczma, „ Gasthaus Nord ” „ Karczma Północ ”, położona w „ Altes Ende ”, jako jeden z niewielu budynków tej części wsi spłonęła w pożarze z 1865 roku ' Wkrótce potem została odbudowana, by około 1880 roku znów spłonąć ' Plac po karczmie zakupił wówczas jeden z największych gospodarzy we wsi Gustav Lippek, właściciel „ miodowej ” kolonii, i wybudował nową karczmę ' Otrzymała ona nazwę „ Gasthaus zum frohen Jägersmann ” „ Karczma pod wesołym myśliwym ” Gdy w 1921 roku karczmę przejął Fritz Wilkop, nadano jej nazwę „ Gasthaus zum jungen Fritz ”„ Karczma pod młodym Frycem ” W Ulesiu istniała także cegielnia ' Położona była około 1,5 kilometra od wsi, w kierunku Złotych Gór ' Kiedyś funkcjonowała tam smolarnia, następnie piec cegielny ' Największy rozkwit przeżywała, gdy jej właścicielem był Emil von Bojanowski ' Na początku XX wieku regularnie w czterech piecach wypalano po 65000 sztuk cegieł i 6000 sztuk dachówek ' Wypalane w Ulesiu cegły cieszyły się dobrą opinią ' Używano ich do budowy prywatnych budynków, karczm oraz budynków państwowych ' Dawne szkoły z czerwonej cegły do dzisiaj znajdują się w wielu mazurskich miejscowościach ' Z cegły z Ulesia wybudowano także urzędy celne w Komorowie i Rogu oraz sąd w Wielbarku ' Wraz z wybuchem I wojny światowej cegielnia przerwała produkcję jak się później miało okazać na zawsze ' W 1934 roku ostatni prywatny właściciel sprzedał zabudowania cegielni lasom państwowym, które w 1942 roku rozebrały jej resztki ' Teren wsi Ulesie położony jest w powiecie nidzickim ' Powoli zarasta lasem ' Jedynie przy głównym skrzyżowaniu Ulesia stoi coś, co upamiętnia dawną wieś ' To drewniany krzyż z myśliwską rzeźbą, postawiony w 2007 roku przez Koło Łowieckie „ Bóbr ” Dokładnie naprzeciwko krzyża istniała kiedyś karczma „ Pod wesołym myśliwym '' HA 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Działdowszczyźna i zwyczaje - Śmierć i pogrzeb ' Kiedy śmierć zajrzała do chaty mazurskiej zbierali się z wieczora krewniacy i sąsiedzi, zasiadali dookoła stołu z kancjonałami w ręku i śpiewali pieśni pogrzebowe. Nazywano to pustą nocą. W dniu pogrzebu wysyłano kogoś na wieś z wezwaniem na pogrzeb. Zjawiali się wtedy licznie czarno odziani Mazurzy i Mazurki z białymi chusteczkami do nosa i śpiewnikami. Nieboszczyk leżał w trumnie pośrodku izby, nogami zwrócony ku drzwiom. Lustra wszystkie były zasłonięte zwierciadłem, aby nie widziano jednocześnie dwóch trupów, bo niechybnie prowadziło to do drugiej śmierci. Kobiety i mężczyźni siadali na ławach osobno, tak jak w kościele. Śpiewali pieśni z przerwami na poczęstunek wódką i plackiem przez domowników. Kiedy nauczyciel wioskowy, zastępca duchownego albo dorosły kaznodzieja wygłosił przemówienie i odśpiewał liturgię wynoszono nieboszczyka na cmentarz. Śpiewało się wtedy pieśni "Kiedy nadeszła moja godzina", a na cmentarzu: "Pochowajmy ciało". Po pogrzebie każdy udawał się do domu, przybierał gorsze suknie i powraca do żałobnego domu na stypę. Wedle wierzeń ludu mazurskiego śmierć bywa obwieszczana przez różne znaki. Stary stolarz twierdził, że ilekroć piła mu przy pracy trzeszczała, to wiedział, że mu trumnę robić przyjdzie. Kiedy indziej sowa siada na gałęzi przy chacie i woła: "puść...". Nieraz śmierć przez trzy wieczory przychodziła i oznajmiała. Podobno pies ją widywał, a kto zaszedł go z tyłu i spojrzał między jego uszami też mógł ją zobaczyć. Innym razem śmierć przychodziła nocą i pukała w szybę. Również po śmierci nieboszczyk odwiedzał swych bliskich.

Hatamoto Atami Reaktywacja ' Wołyń 1943 Wstrząsające... Nieludzkie... Przerażające... " Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary ! "

Lech Makowiecki - Wołyń 1943

Czy pamiętasz Panie Boże Nad Wołyniem łunę krwawą I ten krzyk z płonącej chaty Mordowanych przez sąsiadów. Chyba byłeś w tamtej porze Gdzieś po innej stronie świata, Bo byś pewnie się zasmucił i przystanął i zapłakał...

Czy słyszałeś modłę Panie, Oczy ojca czy pamiętasz, Gdy hańbili córkę jego Banderowcy jak zwierzęta... On na drzwiach ukrzyżowany Błagał "Zmiłuj się nad nami!" Zlitowali się oprawcy Skłuli oczy bagnetami...

Czy widziałeś Ojcze Święty Patrząc z góry przez firmament Dzieci śliczne jak aniołki Na sztachety powbijane... Kto je teraz poprowadzi Na spotkanie z Tobą Boże, One przecież takie małe Zbłądzą same w tych przestworzach...

Czy spamiętasz Panie Świata, Męczenników tych z Wołynia, Umierali z myślą o Tej, która nigdy nie zaginie. Polska o nich zapomniała, rozpłynęła się w oddali, Czasem drżąca ręka starca świeczkę jeszcze tu zapali. Porastają chwastem zgliszcza, groby toną w bujnej trawie, Jutro już nie będzie komu świeczki za Nich tu postawić '

Hatamoto Atami ' Dla Wszystkich Mazurów i Dla Nas potomków tych ziem Wiara i Honor "Wszędzie jest przestrzeń, rozległość, bezgraniczna pustka". A nad ziemią ciąży milczenie śmierci i poezja niewyrażona słowami, muzyka niewyśpiewana, obrazy które nie były malowane. Wieki trwająca ziemia obmyta falą, nabrzmiała łzami. W jej słowie śpią zasypane wsie, śpi jantar, pamiętający ogrody Edenu, śpi krew niezliczonych szczepów, ludów... Ci jednak, co patrzą do dna źródeł, widzą wciąż oblicze tej tragicznie smutnej ziemi - zobojętniałej - jak za kratami w głębokiej melancholii.... HA '

CZESC I CHWAŁA BOHATEROM !!! W wieku 96 lat zmarła Anastazja Jankowska 🇵🇱️z Wolicy – ostatnia Polka z tej miejscowości na Kresach, która przez całe życie opiekowała się grobami swoich bliskich i sąsiadów, którzy w 1944 roku zginęli zamordowani przez banderowców Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Cześć naszej rodaczce ! "Kim się urodziłam, tym będę umierać " Pani Anastazja Jankowska z Wolicy ma 95 lat, straciła wzrok ' Przez całe życie kultywowała narodowe tradycje i podtrzymywała język polski. Mimo wielu trudów i życiowej tragedii, nigdy nie wyparła się związków z ojczyzną ! Wolice, wieś znajdującą się pod Brzeżanami, po II wojnie światowej opuścili niemal wszyscy Polacy, osiedlając się w Racławicach Śląskich ' Na miejscu została tylko Anastazja Jankowska, dziś 95 letnia kobieta, ostatnia Polka w tej miejscowości. Od lat opiekuje się ona mogiłami, które sama postawiła, a w których pochowała ofiary napadu na Wolice z 24 marca 1944 roku ' Wówczas, pośród ponad 40 ofiar, znalazł się również jej mąż Antoni Kinal ' Każde spotkanie ze strażniczką tej małej wiejskiej nekropoli jest dla wolontariuszy niezapomnianym przeżyciem ' Od wielu lat opiekujemy się panią Anastazją, a co roku zawozimy dla niej dary ' W listopadzie 2013 roku, kiedy to rozwoziliśmy znicze po Kresach, wolontariusze wręczyli w imieniu Dolnośląskiej Kurator Oświaty Beaty Pawłowicz 5 tys. Hrywien na postawienie brakujących krzyży ' Marzeniem pani Anastazji jest odwiedzenie obrazu Matki Boskiej Buszczeckiej, który wraz z resztą Polaków w 1945 roku został przewoziony do Racławic Śląskich ' Aktualnie jesteśmy wstanie spełniania tego marzenia. Zawsze na pytanie dotyczące wyjazdu do Polski odpowiada: Nie mogłam porzucić mogił męża oraz innych pomordowanych ' Mimo tej ogromnej tragedii, która wydarzyła się podczas wojny, oraz utraty wzroku przed rokiem, pani Anastazja jest pogodną staruszką opowiadającą o swoim życiu ' Nasza rodaczka cieszy się również, że dziś Polacy z Ukraińcami żyją już w zgodzie ' Dzisiaj wszyscy doskonale wiemy, że gdyby nie pani Anastazja, to pamięci o polskości w Wolicach nie byłoby w ogóle ' Cześć naszej rodaczce ' Naszym obowiązkiem jest pamiętać i nieść pomoc rodakom, którzy mimo strasznych przeżyć i często tragicznych warunków w jakich żyją, nadal stoją na warcie polskości ' Za każdym razem, gdy dochodzi do spotkań młodzieży z panią Anastazją są ronione łzy, a wolontariusze nie tylko zapewniają o pamięci ale również i o oddaniu dla kresowej sprawy ' HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱️ 2018 ' Małga - wieś której nie ma !!! Losy powojennych Mazur były bardzo skomplikowane i niezwykle dotkliwe dla ich mieszkańców ' Wiele miast zaraz po 45. roku było zniszczonych w ponad 50%. Wiele pięknych budynków, pomników i miejsc nigdy nie zostało później odbudowanych ' Ale czy może być bardziej namacalny dowód strasznej polityki prowadzonej na tych ziemiach po zakończeniu światowego konfilktu, jak zlikwidowanie całej miejscowości ' Małga nazwa pochodzi od słowa malien, pruskiej nazwy rzeki Omulew była jedną z najstarszych miejscowości na tych ziemiach dzisiaj znajdowałaby się w gminie Jedwabn. Ulokowana pomiędzy rzęką Omulew oraz 3 jeziorami, przypominała poniekąd wyspę ' Znajdowała się na pograniczu między Polską, a Prusami Wschodnimi i to tu przyjeżdżali wysłannicy papiescy, aby łagodzić spory między państwami ' Pierwszy raz wspomanino o niej w piśmie ofijalnym w roku 1403 kiedy to w Nidzicy nadano przywilej na kuźnicę żelazną dla mistrza hutnickiego Ekarta ' Tutaj bowiem odnaleźć można było złoża rudy żelaza, stąd też na Małgę mówiono czasem „ Ruda ” Ludność jej składała się z osadników z Mazowsza oraz ochrzczonych Prusów ' W 1505 roku niejaki Pucki dostał przywilej prowadzenia w tej wsi karczmy, a jeszcze przed rokiem 1579 powstał tu drewniany kościół ewangelicki ' Miejscowość przez wszystkie te lata choć nie należała do bogatych to powoli się rozwijała ' W 1717 roku było tutaj jeszcze zaledwie 10 gospodarstw, a już dwa wieki później wieś liczyła już 496 mieszkańców i wraz z gruntami ornymi zajmowała teren 1845 ha ' W 1911roku, na miejscu drewnianego kościoła powstał piękny murowany obiekt sakralny, którego wieża stoi do dziś, pośród drzew ' Przed II wojną światową była to miejscowość w pełni prosperująca; ze szkołą, przedszkolem, sklepem, 2 karczmami, 2 kowalami, posterunkiem policji, a nawet strażą pożarną ' I tak pewnie byłoby do dzisiaj, gdyby nie wydarzenia po II wojnie światowej ' Pierwszy oddział radziecki przeszedł tędy rankiem 20 stycznia 1945 roku i nie wyrządził większych szkód ' Jednak jeszcze tego samego dnia wkroczył do Małgii 2. radziecki oddział, który siał spustoszenie tak straszliwe, że przeżyli je niemal wyłącznie mieszkańcy ukrywający się w oddalonej części wioski tzw ' Małej Małdze ' Wychodząc z ukrycia dopiero na początku lutego zobaczyli w połowie zniszczoną zabudowę, i co gorsza, porozrzucane ciała mieszkańców, którzy nie zdołali się ukryć.Na wpół opustoszała wioska zaczęła się zaludniać w roku 1947, gdy na ten teren, w wyniku Akcji „ Wisła ”, trafili Ukraińcy ' Taki stan rzeczy nie utrzymywał się jednak długo, bowiem wojsko wymyśliło, że na terenie „ wyspy ” urządzi sobie poligon i w latach 1952-53 wysiedliło wszystkich mieszkańców wioski ' Dochodziło do takich sytuacji, że opornym rozpoczynano rozbiórkę domu w momencie, gdy ci jeszcze byli w środku ' Wosjko zorganizowało poligon, a wieś zniknęła z map. Poligon funkcjonował do roku 1990 i po opuszczeniu go przez żołnierzy, został niejako w odwecie rozebrany przez miejscowych szabrowników, którzy niestety dewastowali także pozostałe na tym terenie groby dawnych mieszkańców, a także były kościół ' Dziś Małga to rezerwat przyrody o tej samej nazwie ' Nie ma już widocznie zarysowanych jezior, a bagniste tereny stały się idealną ostoją dla ptactwa ' W tle zamiast ludzkich głosów słychać tu klangor żurawi, a zamiast dzieci wybiegających ze szkoły spotkać możemy cietrzewie ' Jedyną pamiątką po dawnych latach jest wieża kościoła, która opierając się historii stoi pośród drzew ' HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Część I Arno Kanta historia człowieka, który kierował całym życiem muzycznym międzywojennego Działdowa, warto przypomnieć jego zasługi dla krzewienia polskości oraz rozumienia i kochania muzyki ' Urodził się w 1900 więc możemy domyślić się, jakich wyborów dokonywał w swoim życiu 🤔🤔🤔 Wielką pasją Arno Kanta było zbieranie pieśni ludowych ' Jeździł więc po całym powiecie rowerem, wysłuchiwał i zapisywał piosenki starych Mazurów, po czym opracowywał je tak, aby mogły być wykonane na jeden, dwa lub trzy głosy, zależnie od liczebności chóru i jego przygotowania do śpiewu wielogłosowego ' Jego żona Gertruda urodzona w Berlinie, czuła się Niemką, ale śpiewała w chórach swojego męża ' Mieli troje dzieci: Edgara, Eleonorę i Arno ' W 1945 roku całej czwórce udało się uciec z Nidzicy przed wkraczającą do Prus Wschodnich Armią Czerwoną do Berlina ' Arno Kant już wtedy dawno nie żył zamęczony przez gestapo za udział w polskiej kampanii wrześniowej i upieranie się przy swojej polskości ' Nie wiemy jak potoczyły się losy jego rodziny w Niemczech ' Ojciec Arno Kan ta, Leon, urodzony w Górznie pow. brodnicki, był fryzjerem w Działdowie, gdzie osiadł w 1898 roku ' Zmarł w 1915 roku mając zaledwie 40 la t, jakocywilna ofiara I wojnyświatowej ' Matka Jadwiga z domu Taubert, urodzona i wychowana w Poznaniu, i została adoptow ana przez Polkę, Antoninę Krüger ' Babka Emilia Taubert, urodzona w Erfurcie, o ptowała na rzecz Polski ' Jadwiga otrzymała polskie wychowanie w obrządku katolickim , choć rodzina była ew angelicka ' Poczucie polskości przekazała z kolei swym dzieciom ' W okresie przed plebiscytowym , w dom u wdowy Jadwigi, wychowującej pięcioro dzieci, przez pewien czas co wieczór odbywały się tajnenarady rodaków ' Wraz z synem Henrykiem i Arno oraz Eryką w czasie wakacji uczestniczyła w przerzucie ochotników w latach 1917 i 1918 z Lubawskiego i Brodnickiego w celu zasilenia wojska polskiego w Kongresówce ' Była to zazwyczaj młodzież szkół średnich ' Kierowali ją do Działdowa, między innymi krewni Arno Kanta,Anton i i Leokadia Kantowie ' Punkt przerzutowy istniał w Priomie u gospodarza Adam a Rucińskiego ' W akcji tej pomagał jego syn Nikodem,działacz plebiscytowy ' Ochotnicy przyjeżdżali dla zatarcia śladów do Działdowa, do dom u Kantów , skąd pilotowano ich pieszo lub wozem ' Takiż punkt mieścił się u właściciela majątku Rudolfowo Walentego Jóźwiakowskiego ' Od Kantów , uciekinierów przejmowali tu poznaniacy, przy ­ musowo wcieleni do Grentzschutzu : Antoni Frąckowiak, Mańczak, Ryszard Wise ''pseudonim „ Mendelssohn ”, rozstrzelany w Działdowie przez hitlerowców w 1945 roku ' Arno Kant urodził się 5 października 1900 roku, w Działdowie ' Uczył się w tamtejszej Volksschule i Realschule,polskich szkół nie było, między innym i języka francuskiego, łacińskiego ' W dziesiątym roku życia, gdy ojciec kupił pianino, wykazał zdolności w grze fortepianowej ' Został skierowany na lekcje, lecz po miesiącu nauczycielka zrezygnowała z nauczania, oświadczając bezradnie: „ On siada do pianina i w szystko gra z pamięci ” ! W Grudziądzu ukończył sześcioletnie Katholische Königliche Schullehrer Seminar w tym trzyletnią preparandę ' Uczył się obowiązkowo gry skrzypcowej, organowej oraz prywa tnie fortepianu ' Egzaminy końcowe przyspieszono w 1918 roku, a absolwentów powołano do wojska ' Arno dotarł do Belgii, lecz niebawem wojna się skończyła ' Natomiast brat Konrad 14 walczył nad Marną, pod Verdun, wrócił znadszarpnięty mzdrowiem ' Arno Kant wykazał wybitne zdolności muzyczne, pedagogiczne i organizatorskie ' Przybywszy do Działdow a, jeszcze w 1918 roku, założył polski, świecki chór mieszany, potem męski '' Echo '' Początkowo śpiewało w nim 14 osób, w tym bracia Arno,Konrad i Henryk Kantowie, ich zaufani koledzy, synowie i córki organisty Michewicza, u którego na odludziu, odbywały się potajemne próby ' '' Echo '' występowało samodzielnie od 1920 roku, zasilając mieszany chór świecki '' Lutnię '' zorganizowany w tym roku także przez Kanta ' Oba prowadził do 1938 roku ' Arno dawał repertuar wyłącznie polski ' Pierwszą ćwiczoną pieśnią był słynny chorał Ujejskiego Nikorowicza Zdymem pożarów ' Działalność ta, w powiązaniu z osobistym zaangażow aniem Kanta, przy jego walorach muzyka, artysty , wywierała nie zatarte piętno ' Wszyscy żyjący członkowie '' Lutni '' jak Marta Kozłowska z Działdow a, żona stolarza, licząca obecnie 86 lat, recytują z przejęciem słowa, pamiętają melodie, nawet swe partie głosowe w chórze, dobrze odczytują nuty ! cdn...... HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Jestem Polakiem tak też myślę jak Patriota !!! Co dla mnie znaczy Unia i kim był w moich oczach Jan III Sobieski który bronił rubieży Rzeczypospolitej ' Jak było trzeba to bronił też daleko odniej żeby zagrożenia ekspańsją innych kultur trzymać daleko od naszych granic ! Te nadmierne otwarcie granic spowodowało tylko tragedię ROZBIORÓW POLSKI ! Od lat nie sluchamy słow i zachowań naszych przodków kiedy krzyczeli do gardeł każdego Polaka córki - syna czy chcemy być ciągle zniewalani czy chcemy NIEMCA i co się stało ? na tronie posadzono królów Saksoni i co wtedy się stało mmmm granice były wtedy tak otwarte i gdy była wojna północna w której formalnie RZECZYPOSPOLITA nie uczestniczyła to w KRAJU NASZYM hulały sobie wojska z całej EUROPY i tak o to wykończone były nasze Polskie ziemnie od Karpat po Bałtyk po każde miasto miasteczko i wsie po tym wspaniałym otwarciu granic gdzie RZECZYPOSPOLITEJ NIE BYŁO NA MAPIE !!! Gdyby nie powstanie listopadowe nie było by rewolucji we Francji nie było by niepodległości Belgi nie kto inny jak francuski poeta pisał słowa WARSZAWIANKI gdzie świat was zdradzał śmierć czy triumf MY GDZIE WY BRCIA MY WAM KREW ODDAWLI A WY DLA NAS DZIŚ NIC TYLKO ŁZY DAŁA NAM TA FRANCJA I ANGLIA - o to cały Paryski bruk gdzie przychodzili Polacy nie po łaskę tylko upomieć się od społeczniości Europejskiej o szacunek i odwage bo dzieki POLAKOM I WALKE O NIEPODLEGŁOŚĆ NASZEGO KRAJU EUROPA ZAWDZIECZA ISTNIENIE ! POLSKA JEST TYLKO DLA POKLAKÓW TO MÓJ WASZ DOM !!!! Hatamoto Atami 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Okolice jez. Jeziorak skrywają wiele fascynujących miejsc i tajemnic oraz nie odkrytych jeszcze historii. Są tutaj miejsce szczególne jak jez. Gieżniary, w Siemiańskich Lasach, przechrzczone w czasach nazistowskich na Jasne, z niesamowitą przezroczystością wody, okryte legendą o zatopionym kościele, czy jez. Perkun, gdzie według legendy zamieszkiwał w pradawnych czasach Perkun, bóstwo Prusów, pan i władca piorunów, wojny i zwycięstwa. Zagadką jest również samotna mogiła husara pruskiego nad jez. Rucewo, którego śmierć próbuje wykorzystać do swoich niecnych, antypolskich celów, przedstawiony już od tej strony, na tym Forum, neonazista dr. K.R. Nie potwierdzona nadal pozostaje tajemnica zatopionej w przesmyku na Jezioraku, pomiędzy Półwyspem Matyckim, a zachodnim brzegiem jeziora, podczas ostatniej wojny, ciężarówka ze zbiorami muzealnymi z Królewca. Legendarna stała się też postać Gustawa Kodrąba – Jeziorakowego Kajki, którego jeden, z trzech zachowanych wierszy, pod tytułem Złota Rękawica, z 1941r. cieszy się dużą popularnością wśród fanów poezji i miłośników tej Krainy. A brzmi on tak:

Jezioro moje, w gładkiej toni widziałem kiedyś dziecka twarz. Jakiż to wiatr te fale gonił, co odebrały oczom blask?

Jezioro moje, z twojej toni już nie wyciągnę sieci znów, zabrakło siły w starczej dłoni. I wiary brak, nadziei, słów.

Jezioro moje, twoje toni obcym imieniem mówi czas, na mojej pieśni łańcuch dzwoni niewoli, usta ciśnie głaz.

Jezioro moje, w twoje tonie z ojczystych słów oddaję śpiew. Jak kamień krzywdy wiersz zatonie. Czy kiedyś zabrzmi jękiem mew?

Ojczyzno moja, ponad tonią żurawi zwątpień krzyk jesieni. Do starych gniazd dostępu bronią trzcin szable. Aż się los odmieni.

I znowu polski rycerz dumnie podejmie złotą rękawicę. Widziałem ją w blaszanej trumnie, gdzie wróg rozbitą miał przyłbicę.

I wy wrócicie tu łabędziem w łopocie żagli białych skrzydeł, mój grób z brzozowym krzyżem będzie jak z Grottgerowych malowideł.

Zarzućcie w tonie nocne sieci po pieśni sen ukryty w fali. A jeśli grobu nie znajdziecie, zechciejcie chociaż wiersz ocalić. Niewiele wiadomo o twórcy patriotycznego wiersza Złota Rękawica, mieszkającego niegdyś na półwyspie Bukowiec koło Matyt. Poetę „odkrył” dla szerszej publiczności Zbigniew Nienacki. Tak opisywał potem jerzwałdzki pisarz spotkanie z Gerardem P., znającym poetę, którego spotkał przypadkowo na półwyspie Matyckim, w trakcie szukania dowodów potwierdzających prawdziwość historii z zatopioną ciężarówką ze skarbami, niedługo po osiedleniu się nad jez. Płaskim: „Gerard P. - bo tak się nazywał - w 1939 roku jako młody żołnierz polski, został wzięty do niewoli hitlerowskiej i znalazł się w tych okolicach. Trafił do Polaka, których tu mieszkało bardzo wielu. Właśnie do tego gospodarstwa w lesie, które potem wojna obróciła w ruinę. Gospodarz Polak, nazwiskiem Gustaw Kodrąb, współczuł młodemu jeńcowi, wreszcie postarał mu się o mapę i pomógł w zorganizowaniu ucieczki do Warszawy. „Kodrąb zmarł w 1941 roku i leży pochowany tam, na tym małym cmentarzyku. Co roku tu przyjeżdżam, bo wiążą mnie z tym miejscem wspomnienia - a poza tym to piękny zakątek” - powiedział mi Gerard. I dodał: „Gustaw Kodrąb to był ciekawy człowiek. Prosty rolnik, bez wykształcenia, ale pisał piękne wiersze po polsku, choć dookoła szalała germanizacja ludności polskiej.

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Część II ' '' POLIGON MUSZAKI ''„ Spalaki ” Ściągani z całego kraju żołnierze zapisywali na murach wieży w Małdze kolejne,upływające lata i miejsce swego pochodzenia ' A przez poligon przewijały się różne typy. Ile też pozostało żołnierskich wspomnień ' W 1952 roku na obozie letnim na poligonie w Muszakach przebywała kompania studium wojskowego Uniwersytetu Warszawskiego ' Tylko w tej jednej kompanii jednego rocznika na tutejszym poligonie znaleźli się późniejsi: znany pisarz i podróżnik Ryszard Kapuściński, wówczas dowódca jednego z plutonów kompanii), scenarzysta Andrzej Mularczyk „ Sami Swoi ”, „ Katyń ” czy Jerzy Urban ' W latach 70 – tych wskutek strzelań artyleryjskich przy drodze z Małgi do Wał zapaliło się kilkaset hektarów lasu ' Czarna chmura dymu dotarła wówczas nawet do dość odległego Jedwabna ' Wojsko wysłało do gaszenia żołnierzy ' Skutek był taki, że kilkunastu z nich, nawet do około 30 śmiertelnie się zaczadziło ' Ich ciała ułożono w szeregu, wzdłuż jednej z dróg ' Sytuację udało się opanować dopiero po wezwaniu straży pożarnych ' Władze tuszowały śmierć aż takiej liczby żołnierzy w jednym pożarze ' Przed 1989 rokiem, mieszkańcy okolicznych wsi i biorący udział w akcji gaśniczej strażacy bali się opowiadać o całym wydarzeniu ' Mimo to wśród miejscowej ludności funkcjonowało określenie „ spalaki ”, którym nazywano zaczadzonych żołnierzy a także młody las posadzony w miejsce spalonego ' Upadek poligonu Po przełomie 1989 roku i upadku komunizmu zimnowojenna konfrontacja się skończyła ' Poligony nie były już tak potrzebne ' Do tego też dochodziły względy ekonomicznie. Wśród przeznaczonych do likwidacji znalazł się poligon w Muszakach Przestał istnieć na początku lat 90 ' Wojsko w celu utworzenia poligonu rozebrało szereg wiosek, teraz okoliczni mieszkańcy rozebrali poligon ' Różnego rodzaju sprzęt wojskowy pozostawiony na poligonie trafiał na złom lub do własnego użytku ' Płyty betonowe ze schronów okazały się świetnym materiałem budowlanym ' Pozdejmowane wieże strażnicze można dziś odnaleźć jako gołębniki ' Po poligonie pozostały zdewastowane wieżo – budynki w Sadku i Ulesiu, puste małe wartownie na dawnych granicach poligonu, parę kilometrów wyasfaltowanych poligonowych dróg ' Wieżo – budynek w Ulesiu został ostatnio nadbudowany i służy obecnie jako kościelny dom starości ' Szeroki fragment drogi Nidzica – Wielbark, w pobliżu Ruskowa, stanowiący wcześniej przypoligonowe lotnisko, stał się teraz już tylko „ dziwnie szeroką ” drogą ' „ Na dziko ” organizowane są tutaj wyścigi motocyklowe, cieszące się sporym zainteresowaniem motocyklistów i Policji ' Nowi mieszkańcy Po likwidacji poligonu, dookoła wieży kościelnej w Małdze, utworzono dwuczęściowy rezerwat przyrody '' Małga '' o powierzchni 147 ha 'Jest to unikatowa w Europie ostoja żurawi ' W czasie jesiennych wędrówek nocuje tu do 1500 tych ptaków ' Ich odgłosy docierają daleko poza granice rezerwatu ' Teren ten zasiedlają też orły bieliki, orliki krzykliwe, czaple siwe, bociany czarne, przelotne bataliony, brodźce leśne, bobry, wydry, wilki ' Ślady przeszłości Po dawnym życiu dziś pozostały zardzewiałe drogowskazy i zarośnięte fundamenty ' W Puchałowie stoi jeszcze budynek dawnego dworca, jednakże pociągi tutaj już nie jeżdżą ' Linia kolejowa Nidzica – Wielbark została zamknięta ' Jest jeszcze symbol dawnego świata, a także nieistniejącego już poligonu – wieża kościelna w Małdze z wierzchołkiem – krzyżem, która, tak jak dawniej, króluje nad wsią. Z tym, że wsi już nie ma ' Na dzień dzisiejszy obszar dawnego poligonu wojskowego w Muszakach pozostaje potężnym i bezludnym kompleksem leśnym zarządzanym przez Nadleśnictwo Jedwabno ' Wieża kościelna w Małdze powoli niszczeje. Nie jest nawet wpisana do rejestru zabytków ' Przydałby się remont dachu, dzięki któremu jej grube mury przetrwałyby kolejne 100 lat ' Każda nieistniejąca miejscowość winna być upamiętniona stosowną tablicą informacyjną, zawierającą podstawowe dane na jej temat ' Żadna z gmin, ani Jedwabno, ani Wielbark, ani Janowo, ani Nidzica, takich tablic nie wystawiła ' Działa Stowarzyszenie Gmin i Powiató Nadomulwiańskich ale kto słyszał o konkretnych efektach prac tego Stowarzyszenia ? Pamięć o nieistniejących miejscowościach ma się coraz gorzej ' Stare i zardzewiałe drogowskazy informujące o niegdysiejszym istnieniu tej czy innej wsi powoli kończą żywot ' Nowych nie widać ' Giną ostatnie ślady ' Czy samorządy pomyślą o swych dawnych miejscowościach ' HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱️ 2018 ' GLAZNOTY 2015 - Wieś położona jest w południowej części gminy Ostróda, liczy 143 mieszkańców i zajmuje powierzchnię 7,98 km2, co stanowi 1,99% powierzchni całej gminy ' Wieś założyli Prusowie, a istniała już przed 1414 rokiem ' Glaznoty zamieszkiwała wyłącznie ludność polska ' We wsi zachował się wspaniały trójdzielny wiadukt kolejowy po dawnej linii kolejowej prowadzącej z Samborowa do Uzdowa ' Wiadukt został wybudowany w 1909 roku ' Tu również zachował się kościół ewangelicki z XIV wieku, który uległ zniszczeniu w czasie jednej z gwałtownych burz w latach dziewięćdziesiątych XX wieku ' Historia kościoła ewangelicko - metodystycznego sięga roku 1400 ' Przebudowany w XVIII wieku a odrestaurowany w 1899 roku obiekt pełnił funkcje sakralne dla mieszkańców Glaznot i okolic do 1980 roku ' Po tym czasie ze względu na znikomą liczbę mieszkańców tego wyznania obrzędów kościelnych zaniechano ' Jest to kościół salowy, położony na planie prostokąta z kwadratową wieżą od frontu ' Z dawnego wyposażenia kościoła pozostał ołtarz z 1860 roku ' Na terenie wsi Glaznoty znajduje się również niski, sześcioosiowy z ryzalitem przy dłuższej elewacji Kościół p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny zbudowany ok. 1903 roku, rozbudowany w latach 1919 -1920 ' W Glaznotach warto też zobaczyć wiadukt kolejowy z początku XX wieku stojący na nieczynnej trasie Działdowo - Ostróda ' Linia powstała w 1913 roku ' W 1945 roku większość torów zabrali ze sobą Sowieci ' Na wschód od wsi niespełna 3-hektarowe jezioro Sauk Francuskie ' To najwyżej położone jezioro w warmińsko - mazurskim ' Leży na wysokości 247,7 m n.p.m. Jego nieoficjalna nazwa pochodzi stąd, że w czasie kampanii napoleońskiej miejscowi chłopi utopili tu kilku Francuzów mszcząc się w ten sposób za krzywdę wyrządzoną miejscowej dziewczynie ' Jezioro leży terenie Parku Krajobrazowego Wzgórz Dylewskich ' Samo jezioro i otaczający je las stanowi " Rezerwat przyrody jezioro Francuskie " HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic Działdowo ' Chaty Mazurskie 🤔🤔🤔Mazury nie posiadają zbyt wielu zabytków architektury murowanej, są natomiast bogate w budownictwo drewniane,przede wszystkim drewniane chałupy z różnorodnymi gankami ' Budownictwo mazurskie jest świetnie zachowane ' Istnieje wiele wsi o harmonijnej zabudowie drewnianej ' Dotyczy to szczególnie biednych terenów, omijanych przez turystów ' Drewno aż po XX wiek było najpopularniejszym materiałem budulcowym z prostych powodów, było dostępne i łatwo poddawało się obróbce ' Powstawały więc drewniane budynki mieszkalne, przemysłowe i obiekty sakralne ' Wśród zabytków drewnianych wymienić można, kościoły, cerkwie, przydrożne kapliczki, chałupy, drewniane zabudowania gospodarskie, karczmy, leśniczówki ' Ze względu na przeważające wpływy zamieszkujących niegdyś Warmię społeczności wyróżnia się architekturę Warmii południowej oraz Warmii północnej ' Budownictwo południowej Warmii nieznacznie różni się od budownictwa mazurskiego ' Na południowej Warmii, tak samo jak na Mazurach budowano chałupy drewniane na ogół jednak większe niż mazurskie, gdyż Warmia posiada żyźniejsze ziemie, była więc bogatsza niż Mazury ' Domy na Warmii południowej cechują się zazwyczaj większą prostotą niż na Mazurach wschodnich, do rzadkości należą np. podcienia szczytowe, narożne czy też ganki ' Zupełnie inaczej wyglądają domy Warmii północnej ' W okolicach Pieniężna i Ornety przeważała ludność wywodząca się z Niemieckich osadników z okolic Lubeki i ze Śląska ' Domy budowane przez nich nie przypominały w niczym domów z Prus Południowych ' Były to rozległe budynki o skomplikowanym nieraz kształcie ' Często kilka technik stosowano do wykonania jednego budynku itd....Czasami przejeżdzając lub odpoczywając w naszej karainie zwrócmy uwagę na elementy ozdobne chat drewnianych,postaram się Was nakierować na godne uwagi takie jak np. Pazdur – zdobiona pionowa deska biegnąca od szczytu dachu i wzmacniająca dwie szczytówki ' Wcześniej była to solidna belka, która pełniła funkcję konstrukcyjną i zdobniczą, a jej rzeźbiona część wystawała nawet do kilkudziesięciu cm ponad szczyt dachu ' Z czasem pazdur stał się zdobieniem charakterystycznym tylko dla terenu Warmii i Mazur ' Ozdoby szczytowe - Deskowanie w " jodełkę " deski ułożone parami po obu stronach pazdura w sposób równoległy do krokwi ' Podział szczytu na dwie poziome części, górny trójkąt i dolny trapez ' W obu częściach można było dowolnie zmieniać deskowanie,pionowe, poziome, skośne, w kwadraty lub w " jodełkę " Ozdabianie ścian zewnętrznych ' W budownictwie drewnianym na Warmii i Mazurach nie tynkowano i nie malowano ścian zewnętrznych, pozostawiając widoczną strukturę drewna ' Wyjątek stanowiły domy stawiane w konstrukcji szachulcowej, których ściany były tynkowane i malowane jednolicie wapnem lub glinką ' Ozdoby drzwi i okien ' Drzwi wejściowe,jako wizytówka domu najczęściej były masywne, mogły być proste, skromne bez elementów zdobniczych w kolorze pociemniałego drewna albo malowane, np. w kolorze ciemnej zieleni ' Drzwi mogły być również ozdobione owalnymi odrzwiami wypełnionymi m.in. skośnym deskowaniem oraz rzeźbionym elementem dekoracyjnym na środku ' Okna poza rzeźbionymi i malowanymi okiennicami jedną z częściej spotykanych form zdobienia okien było listwowanie ram wokół okien ' Listwy te miały różnorodne kształty np. faliste lub ząbkowane ' HA 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Szlakiem Rdzennych Mazurów - Straż Pożarna w Działdowie sięga roku 1848 - data została rekonstruowana na podstawie zdjęc oraz materiałów prasowych z Gazety Mzurskiej ukazującej się w powiecie działdowskim w latach 1922 - 1933 i wskazuje na rok 1888 jako rok powołania Ochotniczej Straży Pożarnej a niewątpliwie dowiodą że i rok 1848 może być datą powstania straży pożarnej bo przecież jakaś formacja obronna przed niszczycielskim działaniem ognia w mieście Działdowie musiała istnieć i wcześniej może mniej zorganizowana - gorzej wyposażona i uzbrojona w poruwnaniu do z 1888 roku ' W XVI - XVII wiek bardzo istotny wpływ na życie miasta odgrywało rzemiosło - po 1525 r. w Dzialdowie powstał cech sukienników którzy stanowili najsilniejszą ekonomicznie grupę rzemieślników i mieli ku temu doskonałe warunki do rozwoju swego rzemiosła gdyż sam Książe Albert Hohenzollern założył w okolicach Działdowa hodowlę owiec ' W XVIII wieku w Działdowie liczącym około dwóch tysięcy mieszkańców podstawowowy żródłem utrzymania jego mieszkańców była uprawa ziemni ale ważną nadal rolę spełniało również rzemiosło i handel ' Miato leżało na szlaku handlowym z Warszawy do Królestwa-Gdańska i Elbląga ' Przez miasto od 1723 r. przebiegał szlak pocztowy i była to poczta polsko-litewska a zabudowania pocztowe mieściły się przy rynku i ciągneły się w kierunku zamku ' Wielkie nieszczęście spotkało rzemiosło działdowskie w lipcu 1794 r. Wielki pożar zniszczył miasto spłoneły włwczas warsztaty rzemieślnicze z ich księgami i przywilejami ' Historia strażactwa polskiego to kronika dziejów walki z potęgą niszczycielskiego ognia ' Najbardziej skutecznymi instrumentami zapobiegania pożaru była zawsze organizacja i dyscyplina 'Istotną rolę na tworzenie tego bezpieczestwa w Dzialdowie miały cechy rzemieślnicze oraz urzędnicy miejscy ' W Działdowie pod koniec XIX wieku kształtowała się następująca struktura cechów rzemieślniczych - Cech piekarzy liczył 8 członków - siodlarzy - rymarzy - malarzy - garbarzy - 12 kowali - ślusarzy i gwożdziarzy - 22 stelmachów - 16 krawców - 24 szewców - 24 stolarzy - 11 - łącznie w Działdowie było 138 mistrzów 29 czeladników 39 uczniów i w dużej części ludzie ci z potrzeby bezpieczeństwa pożarowego dla swoich zakładów weszli w szereg powołanej w 1888 roku straży pożarnej '

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Rok 1656 '' PIESŇ O WTARGNIĘCIU TATARÓW '' Nastał straszliwy, tragiczny rok „ Potopu ” na Mazurach ' W roku 1656 bezlitosne prawo wojenne dotknęło ziemię „ pruską ” Lud mazurski padł ofiarą z jednej strony elektora brandenburskiego, Fryderyka Wilhelma, księcia pruskiego, który zdradził swego suzerena, króla polskiego, i razem z Karolem Gustawem, królem szwedzkim, podbił i zajął Polskę ' Z drugiej strony niezrozumienie i niedocenianie przez polskie dowództwo, jak i króla Jana Kazimierza znaczenia dla Polski Prus Książęcych z jej polsko - mazurską ludnością wielce przyczyniły się do klęski i tragedii tej ludności ' Po rozgromieniu Szwedów i Brandenburczyków pod Prostkami przez wojska polskie pod dowództwem hetmana litewskiego, Wincentego Gosiewskiego, nastąpiła katastrofa znana pod nazwą „ najście Tatarów ” z oddziałów pomocniczych podległych Gosiewskiemu ' Pamięć o tym przetrwała wśród ludu mazurskiego do ostatnich czasów ' Tę straszliwą tragedię ziemi mazurskiej i jej polskiego ludu opisał rymami miejscowy poeta, Tomasz Molitor, urodzony w Rynie, kaznodzieja w Różyńsku Wielkim powiecie piskim Był on naocznym świadkiem i poszkodowanym ' Do pieśni dorobiono niebawem melodię, może uczynił to sam autor ' Poczęto ją śpiewać po świątyniach mazurskich w czasach ciężkich wojen ' Ukazała się ona drukiem w Królewcu w roku 1741 w nowo wydanym Kancjonale Pruskim, opracowanym przez pastora w Nidzicy, Jerzego Wasiańskiego ' Kancjonał ten stał się najpopularniejszą księgą na Mazurach: kładziono go nowo narodzonemu do kołyski jako talizman, a nieboszczykowi do trumny ' Nie było Mazura, który by pieśni Molitora nie umiał na pamięć ' Znamienne jest, że autor ani słówkiem nie obwiniał Polaków w swej pieśni, która nosi tytuł: „ O wtargnięciu tatarskim do Prus Ksią­żęcych '' Pieśń z kancjonału J. Wasiańskiego z XVIII wieku ' Ojczyzno tęskliwa, zalewaj się łzami, W spomnijcie Prusacy, co się działo z wami W roku tysiąc sześćset pięćdziesiątym szóstym Kiedy różne w ojska leciały jak mostem. Naród nieznajomy jak orzeł przeleciał, Z pogańskich krainów, wszystko pożreć zechciał W niewinne granice niespodzianie wkroczył, Tam wsie, obory, zboża, gumna palili, Poniekąd kościoły w popiół obrócili. Szaty, konie sobie i pieniądze zbiwszy, Tylko szczerą nędzę w Prusach zostawiwszy...Tatar, lud mizerny, jak szalony gonił, Że przed okrutnikiem rzadko kto się schronił " Jako powód klęski autor podaje karę za grzechy, jaką przepowiedział Mojżesz ' Na zakończenie poeta przestrzega: O, ty pruska ziemio choć rózga minęła, Patrzaj, byś w ostatku cale nie zginęła Wisi miecz nad tobą, nie bądź że ospała ! Abyś od nieszczęścia bezpieczna została ! Czy utwór ten nie świadczy, że wdobie, gdy król Jan Kazimierz dobrowolnie zrzekł się praw do Prus Książęcych, podczas kiedy nie tylko szlachta, mieszczaństwo i lud domagali się złączenia lenna pruskiego z Koroną, również ubogi kaznodzieja mazurski, w ywodzący się z ludu polskiego, nie obwiniał Polaków, władz polskich i dowództwa wojsk o spowodowanie tej straszliwej klęski ' Nie gromił, nie potępiał, nie buntował prostego ludu, gdyż zapewne nie chciał go oderwać od kraju rodzinnego, nie pozwoliła mu na to świadomość narodowa ' Mazurzy nie mieli żalu do Polaków, nie obwiniali ich za wtargnięcie Tatarów ' To dopiero germanizatorzy wykorzystali ten atut dla siebie i wszczęli agitację przeciwko Polakom jako sprawcom nieszczęść wywołanych najściem Tatarów ' HA 🇵🇱️

Stefan Żeromski czyli śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' " Cześć i Chwała Bohaterom " !!!!! Małga ziemia z Historią !!! 1807 to dwie bitwy pod Małgą !!! No cóż ta mała wieś której dziś nie znajdziemy na mapie a ile historii którą sam Stefan Żeromski opisał w powieści '' POPIOŁY '' W 1806 roku rozpoczęła się wojna Prus z Francją ' Po zwycięstwach pod Jeną i Auerstädt Napoleon szybko posuwał się w kierunku Wisły ' Pod koniec grudnia 1806 roku Francuzi dotarli do Prus Wschodnich ' Zawierucha wojenna nie ominęła okolic Omulwi ' I tak od marca do maja 1807 roku przejścia na górnej Łynie i Omulwi, od Orłowa aż po Wesołowo, znajdowały się w rękach polskiego korpusu obserwacyjnego generała Zajączka ' Korpus ten wypełniał lukę pomiędzy francuskim III korpusem marszałka Louisa Davouta a Vkorpusem francuskim marszałka André Masseny ' Polscy żołnierze obsadzili Wały, Zimną Wodę, Czarną, Omulew, Babenkrug, Kot, Omulewski Młyn, Dębowiec, Małgę, Przeganisko,Wesołowo, Janowo, Jagarzewo, Róg, Wichrowiec, Przeździęk, Komorowo, Baranowo ' W Małdze kwaterował dowodzący 8 pułkiem piechoty znany żołnierz i poeta, legionista,pułkownik Cyprian Godebski, który w 1809 roku poległ w bitwie pod Raszynem ' Stacjonujący w Małdze polscy żołnierze zrobili z tamtejszego kościoła ewangelickiego stajnię dla koni a ławek kościelnych używali jako opału ' Generał Zajączek początkowo swoją kwaterę miał na zamku w Nidzicy, a następnie przeniósł ja do Napiwody ' Naprzeciwko korpusu Zajączka znajdowały się wspomagające Prusy oddziały rosyjskie ' Było to dziesięć pułków kozackich pod dowództwem atamana Matwieja Płatowa ' Pierwsza bitwa pod Małgą zaczeła się 25 marca 1807 roku gdzie kozacy zaatakowali polskie posterunki nad Omulwią ' Na Kot uderzył pułkownik Piotr Karpow, na Dębowiec ataman Płatow a na Małgę generał Bazyli Iłowajski ' Do najcięższej potyczki doszło pod Małgą w walce z polską piechotą Kozacy ponieśli tam znaczne straty, ale rozbili polski 1 pułk kawalerii narodowej, biorąc do niewoli 231 oficerów i żołnierzy oraz ponad 400 koni, zginęło około 300 polskich żołnierzy ' Do niewoli dostał się między innymi podpułkownik Ignacy Stokowski ' Kozacy wycofali się widząc nadchodzące od strony Janowa polskie posiłki pod dowództwem generała Fiszera ' Do Drugej bitwa pod Małgą dochodzi w maju 1807 r. dowodzący wojskami rosyjskimi Beningsen chcąc zamaskować atak w kierunku Dobrego Miasta nakazał atamanowi Płatowowi wywoływać niepokoje ' Wykonując to zadanie Kozacy w sile około 2 tysięcy 12 maja uderzyli na Małgę, a przede wszystkim na młyn Przeganisko gdzie Otoczona załoga młyna, pod dowództwem kapitana Leszczyńskiego, zawzięcie się broniła, w końcu jednak młyn padł ' Zapraszam do obejrzenia filmiku Niemi Przodkowie tych ziem też na fb w moich filmikach ' W tym czasie śpieszył mu już na pomoc z Małgi oddział podpułkownika Jana Krukowieckiego, późniejszego generała powstania listopadowego i gubernatora Warszawy ' Wskutek przewagi liczebnej Kozaków również oddział Krukowieckiego szybko został otoczony ' Dzielnie się jednak bronił i doczekał odsieczy w postaci nadciągającego z Wał generała Fiszera ' Opis Żeromskiego w powieści '' Popioły '' zaczyna się nie więcej tak 12 maja 1807 roku pod Małgą „ Dwunastego maja rozbiegła się po posterunkach wieść piorun, że pod Małgą załoga została w pień wycięta ' Ludzie zerwali się do oręża jak jeden, ale rozkaz trzymał ich w pętaczce na miejscu ' Przyszła wreszcie dokładna wiadomość z oddziałem generała Fiszera, który chodził napadniętym na odsiecz ' Okazało się tedy, że na młynek pod Małgą, gdzie konsystował oddziałek złożony z trzydziestu piechoty, napadła znaczna wataha nieprzyjacielskiej konnicy ' Podpułkownik Krukowiecki, komenderujący w samej Małdze, ruszył tamtym na pomoc z oddziałem 140 piechoty ' Podchodzącego już do młynka nieprzyjaciel obskoczył ze wszech stron, w sile dwóch tysięcy ' Krukowiecki ścisnął swoją kolumnę, sformował czworobok, utworzył front z mężniejszych żołnierzyka wszystkie strony i zaciekle począł się bronić ' Na wszelkie ataki i propozycje poddania się odpowiadał salwami wystrzałów i bagnetem ' Walczył tym porządkiem przez półtrzeciej godziny ' Z rozpaczliwego położenia wybawił go generał Fiszer, którego konnica uderzyła na nieprzyjaciół i rozegnała ' Krukowiecki miał 25 żołnierzy poległych i 16 ciężko ranionych ' Nieprzyjaciel utracił pułkownika, dwu oficerów i około stu ludzi zabitych ' Prawdziwym męstwem, wytrwałością i rozsądkiem odznaczyli się młodzi oficerowie kapitanowie Gras i Fontana, porucznik Cybulski, podporucznik Braun du Laurans, Jakobowski i Zalewski ' Kapral Werbechowski i woltyżer Mamiński, obskoczeni przez tłum jeźdźców, wyrwali trzem z rąk piki i bronili się bagnetem ze stałością godna najstarszych i najdoświadczeńszych wojaków ” Dowodzący pod Małgą podpułkownik Krukowiecki zrelacjonował całą walkę następująco „ O godzinie 4 – tej z rana kozacy w czterech mocnych kolumnach przez Rekownicę i drugą między laskami, ku młynkowi raptownie wypadli i atak przeciw niemu rozpoczęli ' Jak tylko ich zamiar spostrzegłem, z większą częścią batalionu, podzieliwszy go na trzy oddziały, poszedłem na odsiecz memu posterunkowi ' Prawe dwa moje oddziały, zbliżywszy się ku młynkowi, zastawszy go już wziętym, widząc przy tym nieprzyjaciela w nadto przemagającej sile, zatrzymały się w marszu ' Nieprzyjaciel, profitując z tego zastanowienia się, całą swoją siłą pomknął się między te oddziały i trzeci przeze mnie komenderowany z 130 ludzi składający się ' Posłał jeden oddział w kolumnach pół szwadronowych na moje prawe skrzydło, drugi jeszcze mocniejszy na lewe, z którego dwa szwadrony rozproszywszy się na flankierów, tył mi do Rudy wzięli ' Najmocniejsza zaś linia kawalerii, z której trzy szwadrony kozaków z konia zsiadłszy, naprzeciw mego frontu uszykowała się i wtenczas dopiero wszyscy razem na mój oddział atak rozpoczęli ' Widząc te przygotowania nieprzyjacielskie, a nie będąc pewnym, że oddział mój niezupełnie jeszcze w obrotach wojennych wyćwiczony, potrafi czworogranem cofać się, a przeto nie widząc podobieństwa rejteradę pomyślnie uskutecznić, zdecydowawszy żołnierza do bronienia się, jak Polakom należy, do ostatniego człowieka, zwinąłem mój czworogran w kolumnę ściśniętą i zrobiwszy front na cztery strony, za zbliżeniem się nieprzyjacielskich liniów, wysłałem ku każdej ochotników dla wstrzymania natarczywości atakujących ' Trzy razy nieprzyjaciel przypuszczał atak, trzy razy ze znaczną stratą odparty, przekonawszy się na koniec, iż usiłowanie jego dalsze równie były nadaremne jak pierwsze, straciwszy przed frontem naszym o 15 kroków pułkownika, dwóch oficerów i więcej 80 kozaków, spostrzegłszy przy tym za Rudą kolumną maszerującą z Wałów, poprzestał dalszego ataku, a zatrudniając się uprowadzeniem swoich zabitych i rannych, ku Psidonowi Piduniowi z resztą cofać się zaczął ' Będąc osłabionym 23 zabitymi i 16 mocno rannymi, nie mogąc pozostałą małą liczbą żołnierza zabronić mu jego zamiaru, rozpocząłem z moim oddziałem powrót do Rudy ' Nie chcę zachwalać oddziału pod moją komendą będącego, bo rozumiem, że dosyć jawną jest dla niego zaletą, kiedy 2000 kozaków tak małej garstki ludzi pokonać nie mogły ' Walczących żołnierzy pochwalił Książę Józef Poniatowski w „ Gazecie Warszawskiej ” „ Oświadczam to publicznie podpułkownikowi Krukowieckiemu, oficerom równie jak on walczącym, podoficerom i żołnierzom, gdzie następnie w Gazecie wymienić się mianym, że w bitwie tej przeciw 2000 kozaków walcząc, postąpili sobie dzielnie, jak przystoi na prawych obrońców i na potomków starożytnych bohaterów polskich ” HA 🇵🇱️

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Część II Arno Kant ' W 1923 roku w męskim chórze „ Lutnia ” śpiewali już: Jan Majkowski działacz plebiscytowy, Paweł Ożana, Robert Kożusznik i nauczyciele Państwowego Seminarium Nauczycielskiego, Jan Frydryszewski, Edward Michalski i urzędnicy i inni ' „ Echo ” i „ Lutnia ” Arno Kanta wyprzedziły działalność innych polskich organizacji społeczno - kulturalnych i szlachetnych „ rywali ” Stały się pierwszą szkołą języka i patriotyzmu, zapoznały i rozsmakowały w rodzimej kulturze ' Kierował nią w odległości 3,5 km od granicy pruskiej człowiek, który ukończył studia w germanizujących placów kach ! Pisze Jadwiga Reincke Wyrwiczowa, członkini „ '' Liutni '' '' Żyje nas spora garstka, którzy zawdzięczamy mu wzbudzenie w nas umiłowania Polski 👍👍👍 Działdowo było już bardzo zniemczone ' Nie znaliśmy języka polskiego, nie wiedzieliśmy nic o Polsce 😪😪😪 Okłamywano nas i fałszowano historię ' Dopiero Arnold jako nauczyciel śpiewu, potem dyrygent » Lutni « oraz prezes Majkowski, pięknem polskiej pieśn i otworzyli n am serca i nauczyli ukochania polskiej Ojczyzny ' Obaj przychodzili do mego domu ' Ojciec w zgl.( ędnie) babkę śpiewali mazurskie piosenki ' Brat Pani tzn. Arno Kant uwaga R. J.pisał nuty, a Majkowski słowa ' Jak patriotycznych pieśni uczył nas, jak bardzo byliśmy rozśpiewani, rozkochani w pieśni i odzyskanej Ojczyźnie ' Jeszcze dziś słyszę nas śpiew '' Ziemia i morze polskie nas wita, nasza najdroższa Rzeczpospolita '' albo '' Oświęty Kraju nasz, nie damy Cię na łup ' Nad Wisłą czuwa straż ' Zwycięstwo albo grób '' Śpiewając je, nie można było nie ukochać Ojczyzny tego języka 🇵🇱️ Wten sposób wyraziło się dzieło Kanta, iż tacy, jak Jadwiga Reincke, dzięki niemu świadomie ukochali polską ojczyznę ' Kant wiedział, ku czemu zmierza ' Od najwcześniejszych lat czytał „ Gazetę Grudziądzką ” odezwy prasy muzycznej i zjazdów śpiewaczych ' Dość przytoczyć „ Słowo Pomorskie ”, które nawołuje, aby '' Zjazdu Śpiewaczego w Działdowie dokonać tak , by zamanifestować zwartość i naszą kulturę przed tak licznym obcym żywiołem i tym sposobem przyczynić się do odniemczenia Działdowa i podniesienia ducha tutejszych Polaków '' Troszkę o budynku szkoły - Budynek, w którym mieści się Szkoła Muzyczna wybudowano w 1886 roku jako Kasyno Oficerskie ' Po II wojnie światowej mieścił się tu internat Liceum Ogólnokształcącego, do chwili wybudowania nowego budynku ' W tym zabytkowym budynku powstało Ognisko Muzyczne ' Popularność istniejącego Ogniska i potrzeba stworzenia uzdolnionym dzieciom i młodzieży szansy zdobycia podstawowego wykształcenia muzycznego zmobilizowało społeczeństwo Działdowa do starań o powstanie Szkoły Muzycznej 👍👍👍Powołana uchwałą Ministra Kultury i Sztuki Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Działdowie rozpoczęła swą działalność 1 września 1969 roku ' Dyrektorem został mgr Stanisław Kochanek ' W pierwszym roku szkolnym 1969/70 pracę rozpoczęły I i II klasa działu dziecięcego i I klasa działu młodzieżowego ' Naukę rozpoczęło 80 uczniów w klasie fortepianu, skrzypiec, gitary i akordeonu ' W roku szkolnym 1972/73 powstała klasa trąbki i saksofonu ' 16 czerwca 1974 roku szkole nadano imię Arno Kanta działdowskiego nauczyciela śpiewu i muzyki ' CHWAŁA BOHATEROM !!!! cdn.... HA 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Do dnia dzisiejszego ......Exodus - Polscy uchodźcy w obcych krajach - Los nieznany rozsypuje nas po kątach świata już od dobrych trzech wieków - można powiedzieć parafrazując słynny utwór Jana Pietrzaka. Ostatnia wielka fala emigracji miała miejsce w latach stanu wojennego, ale pierwsze masowe exodusy Polaków odbyły się trzysta lat wcześniej ' Najstarszą formą masowych przesiedleń obywateli Rzeczypospolitej było zesłanie funkcjonujące w carskiej Rosji już XVI wieku, prawnie usankcjonowane w 1582 r. i stosowane masowo wobec polskich jeńców wojennych i ich rodzin. Od samego początku jednym z najważniejszych celów zesłań był ich „kolonizatorski” charakter. Carskie imperium rozszerzając się na wschód potrzebowało ludzi do pracy i jednym ze sposobów na ich pozyskanie była przymusowa zsyłka. Z 1617 znane jest pierwsze zesłanie jeńców wojennych, w postaci 60 Polaków i Litwinów osiedlonych w okolicy Tobolska. Generalnie w okresie 1593 - 1645 zesłano na Syberię 1500 osób, w tym 600 jeńców głównie Polaków i Litwinów, ale także Szwedów i Tatarów.Jednym z nich był Nicefor Jaxa-Czernichowski, założyciel i przywódca efemerycznego państwa na Dalekim Wschodzie. Najbardziej jednak znane są oczywiście deportacje z lat II wojny światowej, kiedy to na wschód - wgłąb Rosji, do Azji Środkowej i na Syberię deportowano niemal 800 tysięcy naszych rodaków. Pierwsza zorganizowana fala polskiej emigracji politycznej miała miejsce w 1792 r. kiedy po przystąpieniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do konfederacji targowickiej przegrana w wojnie obronnej z Rosją stała się oczywistością. Do Saksonii - Drezna i Lipska - uciekli wtedy przywódcy obozu patriotycznego, którzy w grudniu owego roku zawiązali sprzysiężenie: Ignacy Potocki, Hugo Kołłątaj i Tadeusz Kościuszko. Oprócz nich kilkudziesięciu innych polityków i wojskowych obawiających się represji ze strony Rosji znalazło schronienie we Francji oraz Saksonii - państwie do niedawna jeszcze złączonym unią personalną z Rzecząpospolitą. Część już wkrótce powróciła na łono ojczyzny i wzięła udział w Insurekcji Kościuszkowskiej 1794 r.Historia Wielkiej Emigracji rozpoczęła się w zasadzie jeszcze w czasie trwania powstania listopadowego. Od lipca 1831 r. oddziały polskie były otaczane na terenach przygranicznych i zmuszane do przekroczenia granicy z Prusami bądź Austrią, gdzie składały broń. Po upadku Warszawy dołączyły do nich główne siły polskie oraz członkowie rządu i sejmu, a także inne środowiska patriotyczne. Choć przyznać też trzeba, że na emigrację z powodów politycznych udawano się już wcześniej - w zasadzie już w latach 20. XIX wieku Polacy wyjeżdżali z kraju z obawy przed carskimi represjami. Wśród emigrantów znaleźli się między innymi: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Józef Bem, książę Adam Jerzy Czartoryski, Bonawentura Niemojowski, Teodor Morawski, Ernest Malinowski, Zygmunt Krasiński, Fryderyk Chopin, Maurycy Mochnacki i inni.Liczebność Wielkiej Emigracji szacuje się na 8-9 tys. bezpośrednio po powstaniu, a ok. 20 tys. do 1862 r. Oprócz Francji, część byłych powstańców listopadowych osiedliła się też, choć w mniejszej liczbie w krajach niemieckich, Belgii ok. 200 osób, Wielkiej Brytanii ok. 700 osób, Szwajcarii ok. 50 osób, Skandynawii, a nawet w Stanach Zjednoczonych, Turcji i Algierii.Wielka ewakuacja została przeprowadzona przez rząd carski w obliczu zbliżającej się armii niemieckiej podczas I wojny światowej. Rosjanie, wycofujący się z Królestwa, zostawiali za sobą spaloną ziemię. Ewakuowali ponad 800 tysięcy obywateli polskich, zabierali konie, bydło, zasoby banków, urządzenia fabryk, parowozy i wagony kolejowe. Wyjechało też około 200 tysięcy ludzi w jakiś sposób powiązanych z zaborcą. Również Niemcy doprowadzali do masowych migracji organizując roboty przymusowe dla Polaków. Uczestniczyło w nich 700 tysięcy naszych rodaków z Królestwa i 200 tysięcy z Galicji. W większości po zakończeniu wojny zostali zdani na siebie w obcych krajach często decydując się na trwałą emigrację.Po przegranej kampanii wrześniowej w ramach ewakuacji ok. 80 000 żołnierzy przedostało się do sąsiadujących z Polską krajów neutralnych – Litwy, Łotwy i Estonii (12 000) oraz Rumunii (32 000) i na Węgry (35 000). Do niewoli radzieckiej dostało się ok. 250 000 żołnierzy. Oficerowie oraz jednostki zagrażające realizacji planów przywództwa radzieckiego (w tym inteligencja, urzędnicy, leśnicy a nawet pracownicy poczty) zostali wymordowani w ramach tzw. "zbrodni katyńskiej". Rodziny zamordowanych wysiedlono na wschód aby zminimalizować problem zorganizowanych skarg i pytań do władz, a także ze względu na zagrożenie, które dostrzegano w ich zamordowanych bliskich.Układ Sikorski-Majski podpisany w lipcu 1941 r. między premierem polskiego rządu a ambasadorem ZSRR w Londynie ogłaszało amnestię dla Polaków na terenie ZSRR i zapowiadało utworzenie armii do walki ze wspólnym wrogiem. W wyniku ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR razem z ludnością cywilną w Persji znalazło się około 116000 Polaków w tym 45000 osób cywilnych, wśród nich 13000 dzieci do lat 14. Exodus rozpoczął się w marcu 1942 r. decyzją gen. Andersa. Dziećmi polskich uchodźców, również sierotami, opiekowały się w Teheranie i Isfahanie europejskie zgromadzenia zakonne. Należy podkreślić, że ówczesna Persja była krajem daleko bardziej kosmopolitycznym i otwartym jeśli chodzi o stosunek szacha i wyższych władz od współczesnego Iranu. Kolejna wielka fala polskiej emigracji miała miejsce w latach 80., a szczególnie po ogłoszeniu stanu wojennego. Wiele osób, które wyjechały wcześniej nie mogło też powrócić wobec zamkniętych granic bądź później niechęci do kraju rządzonego przez twardogłowych generałów. Około 160 tys. osób znalazło się w obozach dla azylantów, z czego 100 tys. wyjechało z Polski w okresie sześciu miesięcy przed 13 grudnia 1981 r. Dużo mniejszą grupę, ale znaczącą, stanowili ci, którym umożliwiono opuszczenie Polski w ramach specjalnej akcji zorganizowanej przez MSW. Nakłaniano do tego internowanych i ich rodziny. W latach 1982-1988 w PRL w ramach tej akcji wystąpiło o zezwolenie na wyjazd 9500 osób, zgody uzyskało 6800, a ostatecznie wyjechało 4300. Wśród emigrantów znalazło się 2200 (byłych) internowanych i 4000 członków ich rodzin, 815 działaczy opozycji i 1215 członków ich rodzin oraz 410 kryminalistów i 510 członków ich rodzin. Olbrzymia większość wniosków została złożona w czasie stanu wojennego: 7500 osób złożyło wnioski, a około 3000 wyjechało w latach 1982-1983. Duża grupa osób, która złożyły wnioski i dostała zgodę, mimo to nie opuściła Polski.Wiemy, że pod koniec istnienia PRL za granicą przebywało ok miliona obywateli Polski, których zadeklarowany termin powrotu minął, znajdowali się więc na emigracji. Większość wybrała RFN, Francję i USA. Kilkutysięczne grupy Polaków dotarły do Skandynawii, krajów Beneluksu oraz Australii.

Hatamoto Atami 🇵🇱️ 2018 ' POMEZANIA ! Na dzisiejszych mapach nie znajdziecie takich państw jak Pomezania, tudzież sąsiadujące z nią Pogezania, Natangia, Sambia, czy Galindia i Barcia ' Nazwy tych krain zginęły wraz z ich mieszkańcami wskutek ️krzewienia słowa bożego za pomocą ognia i stali ' Działo się to w XIII wieku kiedy to chrześcijańscy rycerze z miłością bliźniego w sercach masowo mordowali tzw. pogan, gwałcili ich kobiety, a dzieci żywcem wrzucali w ogień palonych domostw ' Zaiste, Bóg jest nieskończenie cierpliwy '' Rzecz cała miała miejsce w XIII wieku ' Ówczesny papież za tę zbrodnię ludobójstwa nagradzał masowych morderców wizją odpuszczenia grzechów i otwarciem bram raju ' Eksterminacja była tak skuteczna, że niektórzy historycy porównują pradawne Prusy do mitycznej Atlantydy - tak doskonale zniszczono wszelkie ślady po „ niewiernych ” Warto wiedzieć, że Polska wybrała inną drogę nawracania „ pogan ”: już w roku 1220 Leszek Biały chcąc uniknąć niewygód związanych z kolejną wyprawą krzyżową do Ziemi Świętej szóstą i jak poprzednie zakończoną klęską zaproponował papieżowi, że wzniesie w Prusach gród, w którym sprzedawał będzie sól i żelazo, aby „ tak pogan do ręki przyłożyć i obłaskawić ”Jednak Watykan musiał zdrenować rozgoryczenie rycerstwa po swym kolejnym niepowodzeniu i wezwał, jak to pisze kronikarz Gall do „ mieczem mordowania i wyniszczenia tego rodu żmij ” W 1228 roku zjawia się pierwszy hufiec krzyżacki, a po dwóch latach przyjeżdża mistrz Herman von Balke chowający pod płaszczem z czarnym krzyżem sfałszowany dokument kruszwicki, na podstawie którego przez wieki całe głoszono tezę, jakoby to Konrad Mazowiecki wezwał krzyżaków na pomoc ' Po dalszych trzech latach przerażony ojciec chrzestny pruskich książąt cysters Chrystian pisał skargi do Rzymu mówiąc o tym, że miast wznosić kościoły krzyżacy zabijają neofitów, za co został przez zakonników wtrącony do więzienia, a jego biskupstwo do cna złupiono ' Tak też kończy się polski plan pokojowej ekspansji: handlowej Leszka Białego i rolnej cystersów otrzymujących ziemie w Polsce, aby od Prusów nic nie brać podług nauk słynnego Alkuina głoszącego bezinteresowność apostołów chrześcijaństwa ' Co ciekawe, działania te zaczęły przynosić pierwsze rezultaty: pielgrzymki do miejsca śmierci św. Wojciecha szły niepokojone przez terytoria „ bestii ” pruskich przez nich zresztą oprowadzane, język polski był tam na tyle znany, że misjonarze nie mieli problemów językowych, a sam Brückner pisał: „ nazwy narzędzi, kruszców, roślin, gospodarskie od polonizmów zza Wisły i Drwęcy w słownictwie pruskim się roją ” W traktacie dzierzgońskim Prusowie oświadczyli, że ich wolą jest przyjęcie znanego im prawa polskiego miast obcego- niemieckiego ' Później już, bo w XIV wieku zapisujący się na uniwersytet w Królewcu Prusowie określali się jako należący do nacji polskiej, a nie niemieckiej ' W roku 1234 książę Resii stoczył ostatnią, przegraną tylko w wyniku zdrady bitwę w Świętym Gaju nad rzeką Dzierzgonią ' Pięć lat później w Starym Dzierzgoniu przedstawiciele Pomezanii, Warmii i Natangii podpisali z krzyżakami pokój, który kończył pierwsze powstanie pruskie 1242-48 ' '' Traktat regulował stosunki własnościowe na podbitych ziemiach, zobowiązywał ich mieszkańców do odbudowy zniszczonych w czasie powstania kościołów, przyjęcia chrztu, porzucenia„ pogańskich” obrzędów i zachowania wierności zwycięzcom ' Ci ostatni zerwali traktat jeszcze w tym samym roku atakując Warmię i Natangię ' Jedyną nazwą, która dotrwała do naszych czasów jest Warmia ' Obecnie czas płynie tu powoli i nic nie świadczy o okrucieństwach średniowiecza ' HA 🇵🇱️

Hatamoto-Atami ' Jestem dumny że urodziłem się tu gdzie mój Pradziadek i Dziadek walczyli o POLSKOŚĆ ' Działdowo 1914 - 1928 ' POLSKA SWOISTA MOWA JEST NA ROZMAITYCH DROGACH ROZMIATA-JAK WIOSNA LATO JEŚIEŃ ZIMA LECZ JEDYNA- TA SAMA I WIEKUISTA JAK POWRÓT PÓR ROKU NA PÓŁNOCY I NA POŁÓDNIE NA WSCHODZIE I NA ZACHODZIE '

Hatamoto Atami 🇵🇱️ ' Szlakiem rdzennych Mazurów 1920 – 1939 👍 Działdowszczyzna to prastara ziemia pruska, która została skolonizowana przez Zakon Krzyżacki w XIV wieku ' Krzyżacy w 1344 roku założyli miasto Działdowo, które wtedy otrzymało nazwę Soldau ' Tak nazywano Działdowo w czasach niemieckich, a więc począwszy od jego założenia do 1920 roku ' Dzieje ziemi działdowskiej są ściśle związane z dziejami Zakonu Krzyżackiego w Prusach, Prus Książęcych, Królestwa Pruskiego ' Zasadnicza zmiana w dziejach miasta i ziemi działdowskiej dokonała się po zakończeniu I wojny światowej ' Traktat wersalski podpisany 28 VI 1919 roku wprowadzał nowy, powojenny ład na kontynencie europejskim ' Decydował również o odrodzeniu się po okresie zaborów państwa polskiego ' Zgodnie z brzmieniem 13 punktu Orędzia Prezydenta USA W. TH. Wilsona wygłoszonego 8 I 1918 roku do amerykańskiego Kongresu, odradzające się państwo polskie miało uzyskać dostęp do Morza Bałtyckiego ' Sprawa bezpośredniego połączenia kolejowego pomiędzy Warszawą stolicą odradzającej się Polski, a wybrzeżem Bałtyku była analizowana przez Komisję do Spraw Polskich podczas obrad konferencji wersalskiej ' Uznano, że koniecznym będzie włączenie w granice Polski węzła kolejowego w Działdowie ' Wtedy linia kolejowa z Warszawy do Bałtyku będzie cały czas przebiegać przez terytorium Polski ' Jako ciekawostkę pragnę dodać, że gdy powyższe plany prasa niemiecka opisywała w Prusach Wschodnich, władze tej dzielnicy proponowały wybudowanie na koszt Niemiec linii kolejowej przez Żuromin, aby tylko nie odrywać Działdowszczyzny od Prus Wschodnich ' Propozycja niemiecka została odrzucona, a w traktacie wersalskim znalazł się art. 28, który wytyczał granicę Prus Wschodnich z Polską i decydował o odłączeniu z powiatu nidzickiego ziemi działdowskiej i włączeniu jej do odradzającej się Polski ' Podjęte w czerwcu 1919 roku postanowienia traktatu wersalskiego weszły w życie 10 I 1920 roku ' Dlatego przejmowanie z rąk niemieckich terenów włączanych do Polski dokonało się dopiero w styczniu i lutym 1920 roku ' Uroczyste włączenie Działdowszczyzny do Polski miało miejsce 17 I 1920 roku ' Tego dnia miasto opuściły jego niemieckie władze oraz garnizon wojskowy ' Od tego dnia rozpoczął się pierwszy okres przynależności ziemi działdowskiej do Polski ' Z włączonej do Polski ziemi działdowskiej utworzono w 1920 roku powiat, który składał się z Działdowszczyzny oraz, przyłączonej w 1932 roku, ziemi lidzbarskiej z Lidzbarkiem ' Powiat działdowski należał do województwa pomorskiego, a do 1938 roku warszawskiego ' Oderwanie ziemi działdowskiej od Prus Wschodnich i włączenie do Polski spowodowało również generalną wymianę ludności ' W 1921 roku w stosunku do ostatniego niemieckiego spisu ludności z 1910 roku, liczba ludności w powiecie narodowości niemieckiej zmalało o 8 %, a polskiej zwiększyła się o 70 %. Grupa należących do Kościoła ewangelickiego zmniejszyła się o 38 %, a do rzymskokatolickiego zwiększyła o 57 %. W mieście Działdowie liczba ludności niemieckiej zmniejszyła się trzykrotnie, a polskiej zwiększyła pięciokrotnie ' W tej samej populacji grupa wyznających religię ewangelicką zmniejszyła się o 63 %, a liczba katolików powiększyła o 55 %. Zatem w okresie: VI 1919 roku ogłoszenie decyzji traktatu wersalskiego do 1921 roku,pierwszy polski spis ludności teren Działdowszczyzny opuściła znaczna część ludności niemieckiej, a opuszczone przez nich gospodarstwa i sklepy przejęli przybysze z centralnej Polski ' Powiat działdowski charakteryzował się dominującą pozycją gospodarki rolnej i leśnej, przy równoczesnej słabości przemysłu ' Na terenie powiatu występowały również najsłabsze jakościowo gleby ' Najsilniejszą grupę ekonomiczną stanowiły majątki obszarnicze oraz gospodarstwa bogatych chłopów ' Gospodarstwa powyżej 20 ha stanowiły 78 % całego obszaru rolnego powiatu ' Przodująca w życiu gospodarczym powiatu wielka własność w 2 poł. XIX wieku, w całości była w rękach niemieckich ' W 1921 roku Niemcy byli właścicielami 52 % majątków w stosunku do ogólnej własności ' Generalna zmiana w strukturze własnościowej majątków prywatnych zaszła w powiecie w latach trzydziestych ' W 1931 roku prywatna własność polska w majątkach ziemskich stanowiła 68 %, a niemiecka 17 %. Miasta w powiecie Działdowo i Lidzbark były wyposażone w podstawowe instytucje użyteczności publicznej ' W każdym z miast znajdowały się 4 banki oraz sądy powiatowe ' Oba miasta pełniły także funkcje centrów gospodarczych ' Znajdowały się na ich terenie mleczarnie, młyny, olejarnie, tartaki i przedsiębiorstwa budowlane ' W miastach zlokalizowane były również składnice hurtowe: piwa, kawy, tytoniu, soli, wyrobów naftowych. Działdowo posiadało wodociągi i kanalizację oraz gazownię ' W 1923 roku otwarty został Szpital Powiatowy w gmachu dawnego szpitala wojskowego ' Nowoczesny gmach poczty oddano do użytku w 1929 roku, likwidując jednocześnie jej dotychczasową siedzibę pamiętającą czasy pruskie ' Działdowo było stelefonizowane, posiadało prywatna drukarnię i 2 towarzystwa ubezpieczeniowe ' W 1937 roku doprowadzono do Działdowa linię elektryczną ' Linia wysokiego napięcia biegła z elektrowni miejskiej w Mławie poprzez Iłowo do Działdowa ' W Lidzbarku były 3 fabryki: beczek i klepek dębowych, octu oraz wód mineralnych ' Były tam również garbarnia, 2 gorzelnie, kaszarnia, piekarnia parowa, 5 wiatraków i skład żelaza ' Miasta leżały na tzw. Szlaku Jagiełłowym i posiadały rozbudowaną bazę turystyczną ' W Działdowie były 3 hotele, a w Lidzbarku 2. W okresie międzywojennym na terenie powiatu działdowskiego najsilniejsze partie polityczne miały bardzo słabe struktury w powiecie, a ich kierownictwa spoczywały w rękach przybyszów ' Partie nie wytworzyły silnych, sformalizowanych związków organizacyjnych, tak charakterystycznych dla dużych miast Pomorza ' Dominował nieformalny i w większości towarzyski, oparty na wspólnocie interesu, charakter struktur partyjnych ' W latach dwudziestych życie polityczne powiatu było zdominowane przez centrową NPR Narodowa Partia Robotnicza i prawicową ND endecję ' Trzecią siłą polityczną były organizacje mniejszości niemieckiej z czołowym ich liderem Ernstem Barczewskim, superintendentem Kościoła ewangelicko - unijnego ' Zasiadanie E. Barczewskiego w polskim Sejmie i Senacie znacząco podnosiło, i tak już wysoki, jego prestiż wśród ludności mazurskiej ' Bardzo słaby w powiecie był ruch ludowy ' Skupiał on właściwie ludność napływową, która osiedliła się na terenie wiejskim ' Podobnie sprawa wyglądała z kółkami rolniczymi ' Mazurzy do nich nie należeli, wstępując do Landbundu ' Obecność w powiecie wpływów socjalistycznych sygnalizują nam jedynie klasowe związki zawodowe grupy kolejarzy w Iłowie i Działdowie ' Należy podkreślić, że był to trend wybitnie związkowy, organizacyjne ramy PPS-u Polska Partia Socjalistyczna zostały utworzone dopiero w 1938 roku ' Ugrupowania sanacyjne były na terenie powiatu typowym importem ' Organizowały się po 1926 roku, wokół grupy urzędniczej magistratu i starostwa ' Obozowi rządowemu udało się przejąć zarządy czołowych organizacji o obliczu polityczno – społecznym oraz obywatelskim ' Przywódcy polskiej orientacji wśród działdowskich Mazurów również poparli sanację m.in. Karol Małłek ' Po przewrocie hitlerowskim w Niemczech w powiecie powstały struktury JDP Partia Młodoniemiecka i NSDAP Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza ' Z działalności politycznej mniejszości niemieckiej wycofali się „ starzy ” Mazurzy, zwolennicy E. Barczewskiego, a do głosu doszli ich synowie o wyraźnej orientacji narodowoniemieckiej ' Sprawa mazurska – obecna w życiu społeczno - politycznym Działdowszczyzny przez cały okres międzywojenny, przez stronę polską została przegrana ' Mimo wysiłków Emilii Sukertowej - Biedrawiny, Karola Małłka, ewangelików augsburskich przybyłych ze Śląska Cieszyńskiego, niemieckie organizacje gospodarcze i polityczne były dla działdowskich Mazurów bardziej atrakcyjne ' Wydawanie '' Gazety Mazurskiej '' działalność I i II Związku Mazurów nie zdołały zgromadzić w swoich szeregach większości ludności mazurskiej Działdowszczyzny ' Pierwsza próba organizacji działdowskich Mazurów o polskiej orientacji narodowej miała miejsce na początku lat trzydziestych ' Zebranie organizacyjne I Związku Mazurów odbyło się 3 II 1931 roku, w Działdowie ' Niestety związek ten nie wyszedł poza stadium organizacyjne ' Jego program tzw. Tezy Mazurskie oraz plan działania zostały odrzucone przez władze wojewódzkie i powiatowe ' Do powstania I Związku Mazurów zatem nie doszło ' Do sprawy organizacyjnego związania działdowskich Mazurów wrócono w 1935 roku, dzięki inicjatywie polskiego wywiadu wojskowego ' W drugiej połowie lat trzydziestych Działdowszczyzną zainteresowała się Ekspozytura nr 2 Oddziału II Sztabu Generalnego ' Jej przedstawiciele we wrześniu 1935 roku, przybyli do Działdowa i przeprowadzili rozmowy z miejscowymi Mazurami: Karolem Małłkiem, Gustawem Leydingiem, i Fryderykiem Burskim z Pierławek ' Podczas tego spotkania podjęto decyzję o utworzeniu w Działdowie II Związku Mazurów ' Zebranie organizacyjne miało miejsce 22 grudnia 1935 roku ' II Związek Mazurów w swojej działalności kładł większy nacisk na przyspieszenie procesów asymilacyjnych miejscowej ludności w stosunku do tego, co zawierały Tezy Mazurskie I Związku ' Negatywnie natomiast należy ocenić poczynania działaczy II Związku na rzecz dyskredytowania wszelkich dotychczasowych działań na rzecz działdowskich Mazurów prowadzonych przez Emilię Sukertową - Biedrawinę i jej męża Józefa Biedrawę ' W 2 połowie lat dwudziestych i przez lata trzydzieste problem Mazurów działdowskich schodził na plan dalszy, a życie społeczno - polityczne Działdowszczyzny upodabniało się coraz bardziej do tego, z jakim mieliśmy do czynienia w całym województwie pomorskim ' Głównym tego powodem była dokonana na początku lat dwudziestych wymiana ludności, która spowodowała dominację ludności katolickiej oraz pozostanie na terenie powiatu niewielkiej liczebnie grupy Mazurów w 1931 roku stanowili oni około 12 % ludności powiatu ' Podsumowując należy podkreślić, że specyfika Działdowszczyzny zanikała poprzez marginalizację problemu mazurskiego, a w życiu społeczno - politycznym tego powiatu dominowały nurty i problemy charakterystyczne dla województwa pomorskiego ' HA 🇵🇱️ '

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' Stroje ludowe na Działdowszczyźnie Już w okresie międzywojennym zauważalny był powolny zanik stroju ludowego na Mazurach ' Zasadniczy wpływ miały tu przede wszystkim przemiany społeczno - gospodarcze ' Ręczne warsztaty tkackie, znajdujące się prawie w każdej chacie i pracujące na potrzeby gospodarstwa domowego nie wytrzymały konkurencji tanich wyrobów fabrycznych ' " Wspominają jeno stare babki mazurskie, jak to ich grózki przydziawszy namarszczoną suto pasiastą lub w okienka czerwono - zielone kieckę, takiż kaftan z rękawami, przepasawszy się zapaską odmienną od sukni, ozdobiwszy szyję sznurami bursztynów, w chustce " kaczorowej " zawiazanej na czole tańcowały tak siarczyście, że światło u pułapu gasiły " pisała Emilia Sukertowa w 1927 roku ' Strój damski Ryc 1 Mazurka w stroju ludowym charakterystycznym dla Działdowszczyzny ' Zarówno codzienny jak i odświętny strój mazurski znany jest z licznych publikacji poruszających problematykę folkloru ' Musimy pamiętać, że nie zawsze pokrywał się on ze strojem noszonym na Działdowszczyźnie, głównie ze względu na bliskość Północnego Mazowsza ' Poniżej zamieszczamy opisy ubiorów mazurskich: damskiego i męskiego ' Są to stroje charakterystyczne dla szeroko rozumianej kultury mazurskiej ' Obok tekstu prezentujemy plansze z ubiorami pochodzącymi z okolic Działdowa ' Powstały one na potrzeby Muzeum Mazurskiego w Działdowie, utworzonego w 1927 roku. Narysował je Hieromim Skurpski ' Dzięki reprodukcjom zamieszczonym przez Melchiora Wańkowicza w przedwojennych wydaniach Na tropach Smętka przetrwały one do dnia dzisiejszego 👍👍👍 Strój męski Ryc. 2 Mazur w stroju ludowym charakterystycznym dla Działdowszczyzny W łeckim powiecie, a także i w innych kobiety nosiły białe czepce - stąd nazywano je białkami; na plecy zarzucały kwiecistą chustę, którą nosiły skrzyżowaną na piersiach. W innych powiatach, jak działdowskim i niborskim nakładały białki czepce czyli mycki, wiązane pod brodą, na to zawiązywały chustkę zieloną z czerwoną " kuroną " w ten sposób, że dwa rogi sterczały w górę, stąd młodsze pokolenie nazywało stare babki " rogatemi grózkami " Mężczyźni ubierali sukmany tkane z wełny, w zimie kożuchy ' Dziś młodzież ubiera się z miejska, stare babki przywdziewają do kościoła czarne spódnice i żakiety, chustki czarne pod brodą wiążą. Mężczyźni bądź ogoleni, bądź z podkręconym wąsem noszą długie surduty gęsto pod samą brodą zapięte, bądź z kołnierzykiem i klapami wyłożonemi ' Młodzi długo donaszają wojskowe mundury ' Dziewczaki chętnie wdziewają czerwone spódnice i takież staniczki ' W lecie spotyka się ubogich starców w koszulach, świtkach, na parcianych spodniach ' Już w okresie międzywojennym przenikająca na wieś cywilizacja, niwelowała dawne tradycje ludowe ' Dodatkowo napływająca po II wojnie światowej ludność pochodząca z innych regionów przedwojennej Polski, spowodowała zanik tradycji ubioru chłopskiego '

Miłość i Tęsknota gdzie kształtują się łzy ' Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba Podnoszą z ziemi przez uszanowanie Dla darów Nieba.... Tęskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie winą jest dużą Popsować gniazdo na gruszy bocianie, Bo wszystkim służą... Tęskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie, "Bądź pochwalony!" Tęskno mi, Panie... Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej, Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie, Równie niewinnej... Tęskno mi, Panie... Do bez tęsknoty i do bez myślenia, Do tych, co mają tak za tak - nie za nie, Bez światło Mcienia... Tęskno mi, Panie... Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi? I tak być musi, choć się tak nie stanie Przyjaźni mojéj... Tęskno mi, Panie...

Hatamoto-Atami ' ' Pisarz - geniusz i luzak - Przy moście granicznym w Kutach w połowie września 1939 r. rozgrywały się wielkie dramaty. Przeszło tamtędy 30 tysięcy polskich żołnierzy, w tym 6 tys. ofierów ' Najbardziej poruszająca wyobraźnię była jednak śmierć w tym miejscu najpopularniejszego pisarza II Rzeczypospolitej - Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (1898-1939). Gdy kula przecięła jego życie, miał 41 lat i znajdował się u szczytu powodzenia. Jego książki wychodziły w wielkich nakładach. Stawały się bestsellerami i były natychmiast ekranizowane. W wymyślone przezeń postacie wcielali się najwybitniejsi polscy aktorzy: Kazimierz Junosza-Stępowski, Jadwiga Smosarska, Elżbieta Barszczewska, Józef Węgrzyn, a po wojnie Jerzy Bińczycki, Roman Wilhelmi czy Anna Dymna.Jego powieści czytano zachłannie, tłumaczono na obce języki. Był w przeddzień wielkiej kariery hollywoodzkiej, bo miał już podpisane amerykańskie kontrakty. Zarabiał duże pieniądze - 15 tysięcy miesięcznie, podczas gdy pensja wojewody wynosiła 900 zł, a premiera rządu 1800 zł. Jego biografia była przykładem zadziwiającej kariery o rozmachu europejskim. Od zecera do milionera Tadeusz Dołęga-Mostowicz urodził się 10 sierpnia 1898 r. w majątku Okuniewo pod Witebskiem, miastem, które rozsławił Marc Chagall. Rodzice byli dzierżawcami dużego majątku ziemskiego. Tadeusz miał szczęśliwe dzieciństwo i dostatnią młodosć. W 1915 r. ukończył gimnazjum w Wilnie i rozpoczął studia na Uniwersytecie Kijowskim. Zaangażował się wówczas w działalność patriotyczną w Polskiej Organizacji Wojskowej. Rewolucja w imperium rosyjskim w 1917 r. i jej następstwa zburzyły jego sielankowy świat. Niewiele wiemy, co działo się z nim, gdy na wschodzie płonęły dwory szlacheckie i gdy toczyła się wojna polsko-bolszewicka, w której brał udział. W każdym razie traktat pokojowy w Rydze w marcu 1921 r., który wytyczył granice między Polską a Rosją bolszewicką, spowodował totalną pauperyzację jego najbliższych. Rodzinne Okuniewo zostało bowiem po stronie rosyjskiej. Biedny jak przysłowiowa mysz kościelna osiadł w 1922 r. w Warszawie i podjął się pierwszej lepszej pracy, jaka mu się trafiła - zecera w dzienniku "Rzeczpospolita". Mieszkał w jakimś zatłoczonym pokoiku na Pradze, w szemranym, podejrzanym towarzystwie, które później umiał plastycznie sportretować w swojej powieści o doktorze Murku. Powoli awansował. Z zecera stał się korektorem, nieśmiało próbującym pisać skromne artykuliki, drobne relacje o wypadkach, później felietony, by w końcu napisać opowiadanie i humoreskę, która ukazała się w 1925 r. na łamach "Rzeczpospolitej" - "Sen pani Tunci". Wtedy po raz pierwszy zadziwił czytelników niezwykłą zdolnością fabularyzowania, mistrzostwem sugestywnej narracji wyzwalającej wyobraźnię czytelnika. Ten dar i wielki talent przyniesie mu szybką sławę i pieniądze. "Nieznani sprawcy" Nim się to jednak stało, doznał wielkiego upokorzenia, omal nie stracił życia i nabawił się trwałej choroby serca. Doszło do tego, bo nieopatrznie wplątał się w politykę. Po zamachu majowym w 1926 r. pełnię władzy w Polsce przejęli piłsudczycy, a Mostowicz publikował swoje artykuły na łamach pism, zwłaszcza "Rzeczpospolitej" i "ABC", które miały orientację narodową, endecką, będące w ostrej opozycji do obozu Józefa Piłsudskiego i nie oszczędzające osoby marszałka otoczonego przez armię lizusów. Pisma te posiadały świetne zespoły i błyskotliwych publicystów: Adolfa Nowaczyńskiego, Kornela Makuszyńskiego, Stanisława Strońskiego, Adama Grzymałę-Siedleckiego, by wymienić tylko najwybitniejszych. Mostowicz dołączył do nich. Nie ustępował im talentem dziennikarskim. Potrafił pisać finezyjnie i złośliwie. Ironicznie kłuć satyrą różnych "odnowicieli politycznych", nadętych pychą byłych legionistów, uważających się za "jedynych prawdziwych patriotów", często skorumpowanych głosicieli "moralnego odrodzenia". Był czasem skrajnie antypiłsudczykowski i bezlitośnie obnażał hipokryzję oraz pustkę ideową różnych pułkowników. Jego cięte riposty często komentowano na salonach władzy. Naraził się tym do tego stopnia, że postanowiono unicestwić go fizycznie. 8 września 1927 r., gdy wracał tuż przed północą do domu na ulicę Grójecką 44, został napadnięty przez czterech zbirów uzbrojonych w pałki. W usta wciśnięto mu knebel i skatowano do nieprzytomności przy okrzykach "to za te artykuliki". Następnie ogłuszonego wywieziono na obrzeża Warszawy i wrzucono do glinianki w Łomiankach. Kilka godzin leżał w mule. Dopiero nad ranem odrętwiały z zimna odzyskał przytomność. Miał jeszcze tyle siły, aby swymi jękami zwrócić uwagę przejeżdżającego w pobliżu chłopa, który wcześnie rano wybrał się po siano na łąkę. On to wyciągnął pisarza z glinianki i zawiózł do szpitala. Jak później stwierdzono, pomoc przyszła w ostatniej chwili. Tylko przypadek spowodował, że przeżył ten napad. Pisały o tym prawie wszystkie gazety. Piłsudski nakazał śledztwo, ale sprawców nigdy nie wykryto, choć było wiele poszlak i ewidentnych dowodów, kto to zrobił. Podobny los spotykał w tym czasie innych krytyków marszałka, m.in. Jerzego Zdziechowskiego, Stanisława Strońskiego, Jana Dębskiego, Adolfa Nowaczyńskiego (trzykrotnie w ciągu dwóch lat), któremu wybito oko za to, że tytułował Piłsudskiego nie komendantem, a komediantem. Po tym incydencie Mostowicz począł stopniowo dystansować się od dziennikarstwa interwencyjnego i skoncentrował się na powieściopisarstwie. Do końca życia odczuwał skutki pobicia. Miał słabe serce zagrożone zawałem. Ten incydent, przez który niemal nie stracił życia, wykorzystał w powieści "Znachor", gdzie tytułowy bohater, prof. Wilczur, pobity przez bandytów, stracił pamięć. W przeciwieństwie do bohatera swej powieści Mostowicza nie dotknęła amnezja. Miał dobrą pamięć i świadomość, że pobili go ludzie w mundurach. "Kariera Nikodema Dyzmy" Tadeusz Dołęga-Mostowicz był autorem 17 powieści drukowanych początkowo w prasie w odcinkach, a następnie w formie książek. Prawie każda trafiała na listę bestsellerów. Nikt nie zliczył ilości recenzji, wywiadów i komentarzy, które towarzyszyły ich wydaniom i kolejnym wznowieniom. Największą renomę i popularność zdobyła powieść "Kariera Nikodema Dyzmy", przez część krytyki uważana za "najlepszy płód prozy międzywojennej", a przez niektórych jako "produkt literatury wagonowej - czytadła do podróży". Nikt z krytyków nie potrafił mu jednak odmówić "mistrzostwa warsztatowego", "fantastycznych zdolności narracyjnych". Po wojnie "Karierę Nikodema Dyzmy" trzykrotnie w Polsce sfilmowano. W tytułowego bohatera wcielali się Adolf Dymsza, Roman Wilhelmi (genialna rola w serialu Jana Rybkowskiego) i Cezary Pazura. Wielu krytyków twierdziło, że Jerzy Kosiński, jeśli nie splagiatował pomysłu Mostowicza, to przynajmniej pod wpływem lektury "Kariery Nikodema Dyzmy" napisał swą amerykańską, bestsellerową powieść "Being There" ("Wystarczy być"), sfilmowaną, w której główną rolę zagrał Peter Sellers. Fakt ten przywołuje w swej najnowszej książce "Good nigth Dżerzi", będącej sfabularyzowaną biografią Kosińskiego, Janusz Głowacki. W każdym razie "Kariera Nikodema Dyzmy" znakomicie znosi próbę czasu. Jest regularnie wznawiana, a ostatnio trafiła nawet na listę audio-booków.Na jlepszym i bezwzględnym recenzentem dla dzieła literackiego jest zawsze czas. A ten, jak widać, sprzyja Mostowiczowi. W czym tkwi siła tej powieści? Ano w tym, że życie polityczne, niezależnie od epoki, ciągle replikuje swoiste kariery Nikodemów Dyzmów - chamów, którzy wychodząc z dołów społecznych, sięgają szczytów awansu politycznego i materialnego. Oto kilka tygodni temu ujawnił się w Polsce kolejny Dyzma - senator z Dolnego Śląska. Jeżeli czymś się różnił od pierwowzoru, to wyjątkowo obelżywym językiem. Zarzucono Mostowiczowi, że atakował obóz piłsudczykowski, bo był endekiem. To wielkie uproszczenie. Mostowicz do żadnej partii nigdy nie należał, a w swych książkach i ostrej publicystyce atakował głupotę, cynizm i pozerstwo. Sam był wyjątkowo dobrze wychowanym dżentelmenem, nienagannie ubranym arbitrem elegancji, noszącym najmodniejsze krawaty kapelusze i meloniki. Miał szeroki gest. Lubił obdarowywać przyjaciół. Mieszkał w centrum Warszawy w pięknie urządzonym, sześciopokojowym apartamencie pełnym kwiatów. Ubierał się z angielska i wzorem dandysów nie wychodził na ulicę bez parasola. Jeździł białym, luksusowym buickiem. Był błyskotliwy i dowcipny. "Zamiast pomnika wolę Buicka" - żartował. Przystojny blondyn, budził zachwyt u pań i miał opinię króla warszawskich salonów. Tuż przed wybuchem wojny był w Polsce postacią powszechnie znaną. Śledztwo w sprawie śmierci Mostowicza Śmierć Tadeusza Dołęgi-Mostowicza w Kutach obrosła legendą. Powstały na ten temat setki domysłów i dziesiątki relacji różnych naocznych świadków. Jest w nich wiele rozbieżności, fantazji, przebarwień, nadinterpretacji, bo też sława Mostowicza, w blasku której wielu chciało się ogrzać, była potężnym magnesem. Tuż po wojnie nie podjęto z wiadomych względów próby ustalenia podstawowych faktów związanych z jego śmiercią. Polska straciła Kuty, a ludność tamtejszą wymordowano bądź wywieziono. Przez dziesiątki lat nie można było na Pokucie swobodnie pojechać. Nie interesowano się też specjalnie biografią autora "Kariery Nikodema Dyzmy", bo w latach stalinizmu lansowano inną literaturę. Gdy u schyłku lat 70. XX w. nastąpił renesans zainteresowania twórczością Mostowicza i jego biografowie zaczęli gromadzić dokumenty oraz relacje na ten temat, było już za późno, aby jednoznacznie stwierdzić, dlaczego zginął. Co on w ogóle robił w Kutach, skoro wszyscy ważniejsi zdążyli stamtąd uciec do Rumunii? Powstały kontrowersje nie tylko wokół miejsca, ale i daty jego śmierci. Wymarli najstarsi świadkowie, a pamięć po latach często ujawnia swoje zdolności kreacyjne. Doświadczam tego jako historyk zbierający relacje. Czasem po wielu latach ludziom wydaje się, że tak było. Są święcie przekonani. A zjawia się ktoś inny i twierdzi, że było inaczej. I co robić? Komu wierzyć? Komu przyznać rację? W takiej sytuacji trzeba przybrać postawę oficera śledczego i uruchomić swą nieufność do relacji pisemnych i wspomnień naocznych świadków. Aby ustalić, jak to było ze śmiercią Mostowicza, zebrałem wszystkie znane mi relacje oraz najważniejsze książki oraz artykuły biograficzne o autorze "Znachora" i pojechałem w sierpniu 2010 r. do Kut na wizję lokalną. Oto jej rezultat. Właściwie nie wiadomo, jak i którym szlakiem Mostowicz trafił do Kut. Czy był w głównym strumieniu uciekinierów, którzy szukali ratunku na ziemi rumuńskiej? Czy był w pobliżu rządowej ekipy? Premier Sławoj-Składkowski w swym dzienniku nie wymienia nazwiska Mostowicza. Ale też mógł go zignorować, bo miał ku temu powody. Był wszak Mostowicz wielkim, często złośliwym krytykiem rządów pułkowników i generałów w Polsce. Piłsudczycy nienawidzili go. Niepodważalnym faktem jest, że Mostowicz w polskim mundurze, w randze kaprala był w Kutach 17 września. Według najstarszej relacji, z roku 1947 (8 lat po tragedii), Janusza Minkiewicza, Mostowicz, widząc panikę, w jakiej uciekali dygnitarze państwowi, chciał ochronić miejscową ludność przed grabieżami uzbrojonych złodziei i postanowił zorganizować zaimprowizowaną straż obywatelską w celu czuwania nad bezpieczeństwem mieszkańców. To miał być powód jego zatrzymania się w Kutach i odłączenia się od uciekinierów, którzy przeszli już 17 września na stronę rumuńską. Bolszewicy wejdą do Kut dopiero za trzy dni. W tym czasie Mostowicz miał pełnić funkcje porządkowe. Zupełnie co innego twierdził 18 lat później (1957 r.) niechętny Mostowiczowi poeta i dziennikarz Stanisław Burcz. W jego interpretacji pisarz zdążał swoim autem między 14 a 17 września ku granicy rumuńskiej i natknął się na "nieustalonej proweniencji" patrol wojskowy. Zląkł się i dodał gazu, a żołnierze oddali w jego kierunku serię z karabinu i jedna z kul trafiła Mostowicza zaledwie kilkaset metrów od granicy. Zazdrosny o sławę Burcz pragnął zrobić z Mostowicza tchórza, nawet po śmierci.

'' WIARA'' - Profesor filozofii zadał studentowi pytanie na temat Boga, to co usłyszał ścięło go z nóg - Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich: - Jesteś chrześcijaninem synu, prawda? - Tak, panie profesorze. - Czyli wierzysz w Boga. - Oczywiście. - Czy Bóg jest dobry? - Naturalnie, że jest dobry. - A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko? - Tak. - A Ty - jesteś dobry czy zły? - Według Biblii jestem zły. Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia! A po chwili zastanowienia dodaje: - Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej? - Oczywiście, panie profesorze. - Więc jesteś dobry...! - Myślę, że nie można tego tak ująć. - Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie. Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie? Student nadal milczy, więc profesor dodaje - Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody. - Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry? - No tak... jest dobry. - A czy szatan jest dobry? Bez chwili wahania student odpowiada - Nie. - A od kogo pochodzi szatan? Student aż drgnął: - Od Boga. - No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło? - Istnieje panie profesorze ... - Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda? - Prawda. - Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły. Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi.. - A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece? Student drżącym głosem odpowiada - Występują. - A kto je stworzył? W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył? Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli. - Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu? Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora: - Tak panie profesorze, wierzę. Starszy człowiek zwraca się do studenta: - W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa? - Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem. - Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa? - Nie panie profesorze.. - A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci? - Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu. - I nadal w Niego wierzysz? - Tak. - Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu? - Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę. - Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara. Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie: - Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło? - Tak. - A czy istnieje takie zjawisko jak zimno? - Tak, synu, zimno również istnieje. - Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje. Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta. Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać: - Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota. - A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność? - Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością? - Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie? Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr. - Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku? - Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy. Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie: - Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć? - Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp? - Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest. - A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy? Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę. - Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem? W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie. - Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora? Audytorium wybucha śmiechem. - Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze? W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie: - Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę. - A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło. Na to student odpowiada: - Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła. Profesor osunął się bezwładnie na krzesło ' Tym studentem był Albert Einstein ''

Hatamoto-Atami ' POLSKA ! Niepodległość to brąz na cokołach, lecz na co dzień mówiąc po prostu polski dom, polski las, polska szkoła, polska władza i polski Kościół. Ono znaczy bez strachu spać. Ono znaczy spokojnie się budzić, kochać, śmiać się i pewnie trwać w wolnym kraju wśród wolnych ludzi. Maxs Pflaume '

Hatamoto Atami ' Wąpiersk - Wieś położona jest w centralnej części Welskiego Parku Krajobrazowego. Została założona przez Krzyżaków i wchodziła w skład wójtostwa w Lidzbarku. Z tych czasów zachowały się następujące jej nazwy: Wampertsch, Wamperschke (1410, 1411 r.), Wampersch (1414 r.), Wampersk. W drugiej połowie XIV wieku zbudowano tu murowany kościół pod wezwaniem dwóch patronów - św. Michała Archanioła i św. Marii Magdaleny. Musiała tu więc istnieć także osada. W 1410 roku Krzyżacy założyli tu folwark szlachecki. W XV wieku wieś obejmowała 61 włók ziemi (około 1100 hektarów) wartych 26 ówczesnych groszy. We wsi mieszkało 42 osadników. Wieś posiadała karczmę. W czasie wojny w 1414 roku, prowadzonej przez króla Władysława Jagiełłę z Zakonem krzyżackim, wieś poniosła dotkliwe straty ocenione na 200 grzywien. W 1437 roku na 61 łanów ziemi tylko 17 było zagospodarowanych. Istniejąca tu karczma była zamknięta. Około 1450 roku wieś zajmowała powierzchnię 81 łanów. Po wojnie trzynastoletniej i kończącym ją pokoju toruńskim w 1466 roku Wąpiersk wszedł w skład państwa polskiego. Należał wówczas do tzw. klucza lidzbarskiego. W 1570 roku wieś zajmowała 55 łanów pól. We wsi były 3 karczmy i prawdopodobnie 2 sołtysów. Od końca XV wieku właścicielami majątku ziemskiego byli kolejno: Wąpierscy, Santopscy, Suchorscy, Karwowieccy, Miecznikowscy (od około 1870 roku). Około 1520 roku wskutek pożaru kościół uległ całkowitemu zniszczeniu. W 1671 roku oddano do użytku nowy kościół, również murowany. Jego fundatorem był ówczesny właściciel majątku Wawrzyniec Wąpierski. W 1733 roku w zabudowaniach sołtysa Rzymowicza wybuchł pożar. Spłonęła wówczas prawie cała wieś. Spalił się również kościół i plebania. Z konstrukcji kościoła pozostały jedynie okopcone dymem mury. W 1762 roku świątynię odbudowano. Była ona murowana, kryta dachówką. Główne wejście znajdowało się po stronie zachodniej, a strony północnej przylegała dobudowana zakrystia. Wewnątrz, na głównym ołtarzu, wisiały obrazy ilustrujące patronów - św. Michała Archanioła i św. Marię Magdalenę. W okresie wojen napoleońskich (1807-1815) kościół uległ poważnym zniszczeniom. Próby jego odbudowy nie powiodły się ponieważ władze pruskie nie wydały na to zgody (1820 r.). Około 1870 roku właścicielami majątku ziemskiego w Wąpiersku zostali Mieczkowscy z Ciborza. W 1885 roku wieś zajmowała powierzchnię 1267 hektarów, z czego 932 hektary stanowiły grunty orne, 69 - łąki, a na 16 hektarach rósł las. Stało tu 80 budynków mieszkalnych i 117 gospodarczych. Znajdowała się również szkoła elementarna, a wieś liczyła wówczas 608 mieszkańców. W dwudziestoleciuleciu międzywojennym powierzchnia wsi Wąpiersk wynosiła 1270 hektarów. We wsi znajdowały się 92 budynki mieszkalne. W 1931 roku wieś liczyła 660 mieszkańców. Natomiast w 1934 roku było tu 662 mieszkańców w tym 642 Polaków i 20 - Niemców. W tym czasie widniały tu jeszcze ruiny murowanego kościoła zniszczonego na początku XIX wieku. W latach 1933-1935 zbudowano nowy kościół pod wezwaniem Opatrzności Bożej, a Wąpiersk został siedzibą parafii. Jego mury postawiono z czerwonej cegły na kamiennej podmurówce. Strop wykonano z desek od wewnątrz otynkowanych. Drewniany dach został pokryty dachówką holenderką. Wieżę wykonano o przekroju kwadratowym z otworami okiennymi zasłoniętymi drewnianymi żaluzjami. Do czasów obecnych we wsi zachowały się liczne zabytki budownictwa pochodzącego z drugiej połowy XIX i początku XX wieku. Na szczególną uwagę zasługuje budynek szkolny z czerwonej cegły z 1894 roku (zdobiony ceglanym fryzem) i budynek biblioteki z 1905 roku. Poza tym istnieje tu wiele innych budynków mieszkalnych z czerwonej cegły zbudowanych na początku XX wieku, np. domy numer 4, 7, 8, 14, 21 (z dachem naczółkowym i gzymsem na ceglanych kroksztynach), 29 (z gzymsem na ceglanych kroksztynach), 24 (z dachem naczółkowym), 25 (zdobiony opaskami okiennymi i ozdobnymi narożnikami). Zachowało się tu także kilka drewnianych domów mieszkalnych, np. numer 2 (z około 1900 r.) i 37 (z końca XIX w.), nr 38 (z początku XX w.), a także dom o konstrukcji ceglano-drewnianej nr 36 z przełomu XIX i XX wieku. Przy kościele katolickim z 1935 roku położony jest nieczynny dziś cmentarz z tego samego roku, na którym stoi drewniany krzyż z drugiej połowy XIX wieku. Z kolei w kierunku wsi Jeleń znajduje się cmentarz parafialny z początku XX wieku. Na uwagę zasługuje również rosnąca we wsi grusza pospolita mająca wymiary pomnikowe. Jej obwód wynosi aż 410 cm. Z południowego skraju wsi rozpościera się piękny widok na leżące w dole jezioro Jeleńskie i przylegający do niego rezerwat Bagno Koziana. Widok ten należy do najciekawszych na terenie Welskiego Parku Krajobrazowego. Z kolei na północ od wsi, na obszarze 6,5 hektara, znajduje się użytek ekologiczny Torfowisko Wąpierskie. Został on założony w 1997 roku w celu ochrony znajdujących się tu rzadkich gatunków roślin. W okolicy Wąpierska znaleziono liczne śladów wczesnego osadnictwa, stanowiące ważny materiał badawczy dla archeologów. Między innymi pochodzą one z okresu halsztackiego i lateńskiego, a także średniowiecza. Znajdują się tu również ślady wczesnośredniowiecznej osady z XIII wieku. Na uwagę zasługuje również polna droga wiodąca równolegle do osi wsi po jej wschodniej stronie. Była ona zapewne ważnym szlakiem komunikacyjnym w okresie wczesnego średniowiecza. Obecnie we wsi mieści się: szkoła, kościół, przystanek autobusowy i kilka sklepów spożywczych.

Hatamoto Atami 🇵🇱 2018 ' Śladami przeszłości na Tropach tajemnic ' '' Wielkoludy '' na terenie Warmii i Mazur 🤔🤔🤔to istoty o wyglądzie człowieka, ale wyróżniające się olbrzymim wzrostem ' Przekazy o olbrzymach mają często postać podań lokalnych, w których nadludzkim bohaterom przypisuje się udział w budowie miejscowych kościołów lub wyrąbywaniu dawnych lasów, zawierają one także niekiedy elementy ajtiologiczne, wyjaśniające powstanie pewnych elementów miejscowego pejzażu ' Podania związane z wielkoludami spotykane były na terenie Warmii i Mazur jeszcze w okresie powojennym, lecz miały one charakter skąpy i stosunkowo wyrywkowy ' Wielkoludy nie należały do istot demonicznych ' Były ludźmi, którzy najprawdopodobniej padli ofiarą czarów ' Nie sposób jednak dociec, przez jaką istotę bądź ducha czary te zostały rzucone ' Badaczka wierzeń ludowych Anna Szyfer odnotowała, iż wielkość ich informatorzy określali jako " jak stodoła ", wyobrażając sobie wielkoludy bądź jako męża i żonę, bądź brata i siostrę ' Szyfer udało się dotrzeć do pięciu wsi, w których mieszkańcy mieli do czynienia z podaniami o olbrzymach,mowa tu o miejscowościach: Pelnik, Wilimy, Purda, Muszaki, Jabłonka ' Geneza tych relacji nie jest znana ' Najprawdopodobniej jednak wielkoludy nie odgrywały znaczniejszej roli w ludowych wyobrażeniach Mazurów i Warmiaków ' Typowym podaniem jest '' Grobla olbrzymów '' co ciekawe jest to, że oprócz Muszak które znamy to dobrze znane nam jest jezioro Omulew👍👍👍Podanie głosi " W pradawnych czasach za Jeziorem Omulew mieszkał ród olbrzymów ' Wydłużone jezioro nastręczało olbrzymom kłopotów w przedostaniu się na sąsiedni brzeg, przeto postanowili usypać groblę, która niczym most spięłaby oba brzegi ' W swoich czapkach nosili ziemię i wkrótce nasyp był już zbudowany do połowy szerokości jeziora ' Wtedy Bóg zesłał straszliwą burzę, która zniszczyła dzieło olbrzymów ' Ale jego resztki istnieją po dziś dzień " W ludowych narracjach olbrzymy dość rzadko występują jako istoty pomagające ludziom ' Ci ostatni stanowią najczęściej swego rodzaju ciekawostkę dla wielkoludów, którzy wkładają sobie do kieszeni, fartucha lub rękawicy pracujących w polu chłopów, a niekiedy nawet cały oddział wojska, i zanoszą do domu, by pokazać swojej rodzinie ' Opowieści tego typu to jak „ Zabawka olbrzyma ” zwykle kończą się sceną ukazującą pewnego rodzaju szlachetność olbrzymów, uwalniających schwytanych ludzi albo też krytykujących ich za niestosowne zachowania, co pośrednio wskazuje nie tylko na fizyczną, ale też moralną degenerację rodzaju ludzkiego ' Najbardziej znana jest legenda o Topnik to jedna z najbardziej znanych postaci demonicznych na Warmii i Mazurach ' Genezy topnika należy szukać w czasach pogańskich ' Miał on być groźnym duchem utopionego mężczyzny ' Topnik wciągał pod wodę ofiary, pozbawiając je życia ' Często był uznawany za wcielenie diabła ' Wedle ludowych wyobrażeń topnik przybierał postać człowieka wzrostu kilkuletniego dziecka, w przemoczonym, ubłoconym ubraniu, czasem w czerwonej czapce ' Mógł również prezentować się bardziej przerażająco i posiadać owłosiony ludzki tułów podtrzymujący czerwoną głowę ' Zamiast nóg mógł mieć rybi ogon, a ręce zastępowały mu palczaste płetwy ' Rybacy chronili się przed topnikiem, stawiając w bramach obejść drewniane, rzeźbione słupy ' Przede wszystkim wystrzegano się jednak wchodzenia do wody w porach aktywności wodnego demona ' Topnik wabił ludzi zawieszając na gałęzi drzewa lub na krzaku na przykład czapkę ' Ten, kto ją zdjął i zabrał, padał jego ofiarą ' Człowiek taki musiał zginąć w wodzie albo w jakimkolwiek innym płynie ' Dla naznaczonego przez topnika nie było już ratunku ' Wierzono również, że co pewien czas topnik musi kogoś wciągnąć w wodne odmęty ' Wówczas znad jeziora dochodzić miało wołanie '' Czas idzie i godzina, a człowieka nie ma '' Owego głosu nie słyszała jedynie przyszła ofiara topnika ' HA 🇵🇱️



 
 
 

11 Comments


Maxs Pflaume
Maxs Pflaume
Oct 22, 2024

Słowa mają znaczenie 🫡

" Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy. Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem, i znowu tam wschodzi. To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem. Jeśli jest coś, o czym by się rzekło:

«Patrz, to coś nowego» -

to już to było w czasach,

które były przed nami. Nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli,

nie będzie wspomnienia u tych, co będą potem."

Like

Maxs Pflaume
Maxs Pflaume
Apr 02, 2024

Pisanych jojecek, wirzbowych bazicek, kiełbasy święconej, dużo krzamu do niej, baby polukrzonej, kukiełecki pieconej, Zmartwychwstanio w dusy i wiesny po usy ' Na scynście, na zdrowie daj Boże wszystkim Wom ! Pełnych spokoju i radości

Świąt Wielkanocnych, dobrego wypoczynku w rodzinnym gronie oraz optymizmu, energii i nadziei na lepszą przyszłość życzy

Grzegorz Pflaume Śliweczka 🫡

Like

Maxs Pflaume
Maxs Pflaume
Dec 30, 2023

Wesołych Świąt ....

Tak prorocze, że aż podkradłem z netu :)

Przedstawiam wam nową szopkę bożonarodzeniową ! Bardziej inkluzywną i świecką. Nie zawiera już zwierząt, aby uniknąć złego traktowania. Nie ma już Maryi, ponieważ feministki uważają, że wizerunek kobiety nie może być wykorzystywany. Nie ma też cieśli Józefa, ponieważ związek zawodowy na to nie zezwala. Dzieciątko Jezus zostało usunięte, ponieważ nie wybrało jeszcze swojej płci, czy będzie mężczyzną, kobietą czy kimś innym. Nie ma już Mędrców, ponieważ mogą być migrantami, a jeden z nich jest czarny (dyskryminacja rasowa, ksenofobia). Nie zawiera już także anioła, aby nie urazić ateistów, muzułmanów i innych wyznań religijnych. Wreszcie, wyeliminowaliśmy słomę, ze względu na ryzyko pożaru i ponieważ nie jest ona zgodna z europejską normą…

Like

Maxs Pflaume
Maxs Pflaume
Dec 30, 2023

Na Scynście na zdrowie na to Boze Narodzenie ' Tak Wom składom serdeczne Zyczenie ' Zdrowia pomyślności, wselkich dostatków, duzo radości ' Niech Wom udzieli Bóg z wysokości syćko co złe niech Wos łomijo ' A zdrowie scynście niech Wom sprzyjo ' Co by syćko po Wasej myśli było, co by nigdy w domu niezgody było, co by Wom dazyło w robocie, co by w domu nigdy nie brakowało chleba i sił do kazdej ziły ' Na Scynście na Zdrowie na Boze Narodzenie ' Co by Wom nicego nie chybiło a z roku na rok przybywało ' A do reśty ? co byście byli scynśliwi i weseli jako w niebie jenieli Hej ! Tak to Bozie daj '

Grzegorz Pflaume…

Like

Maxs Pflaume
Maxs Pflaume
Oct 18, 2023

Troszkę historii '

Kim był w oczach Polaków Jan III Sobieski który bronił rubieży Rzeczypospolitej ' Był przede wszystkim wybitnym dowódcą i popularny wśród poddanych 'Jan III Sobieski był prawdziwym mężem stanu, wodzem i politykiem, posiadającym własne, dalekosiężne koncepcje działania w wewnętrznych i zewnętrznych sprawach Rzeczypospolitej ' Bronił daleko od naszej ojczyzny hord, które zagrażały ekspańsją innych kultur ... Granice Polski były silne do puki ich nadmierne otwarcie spowodowało tylko tragedię po przez Rozbiory Polski ! Niestety od lat nie słuchamy słow i zachowań naszych przodków kiedy krzyczeli do gardeł każdego Polaka córki - syna czy chcemy być ciągle zniewalani czy chcemy NIEMCA i co się stało ? na tronie posadzono królów Saksoni i co wtedy się stało mmmm granice…

Like
bottom of page